Przychodzi klient do chińskiej restauracji…

Przychodzi klient do chińskiej restauracji koszernej na Manhatanie. Podchodzi kelner Chińczyk i pyta w jidisz co może podać. Kelner ustalił zamówienie i odszedł.
Klient zaskoczony umiejętnościami językowymi kelnera woła kierowniki i pyta:
– Skąd znalazłeś kelnera Chińczyk który zna tak dobrze jidisz,
– Ciszej, ciszej on myśli że uczy się angielskiego,

Zasłyszane w Radiu Wnet
Polecam szczególne Poranek Radia Wnet: poniedziałek-piątek 7.07-9.00.
Tutaj ramówka
można słuchać w Internecie i w tradycyjnym radiu na 106,2 FM w Warszawie
Polityka, ekonomia, wywiady i dobra muzyka.

Co zmieni szczyt G20

W jednym z wywiadów prof. Jan Winiecki powiedział: „G7, G8, G20, G30, wszystko jedno ile, i tak g… z tego będzie”. Po kolejnym, czwartym szczycie grupy G20 widać, że wszystko zmierza w kierunku tej konkluzji.

Szczyt G20 w Toronto odbywa się w wyjątkowych okolicznościach. Grecja, członek strefy euro, otrzymała pomoc z UE i MFW, bez której by zbankrutowała. Unia przygotowała pakiet pomocowy w wysokości 750 mld euro na wypadek kłopotów finansowych Hiszpanii, Portugalii i Włoch. Oprocentowanie obligacji greckich przekroczyło 10 proc., mimo że na rynku aktywny jest EBC, który kupuje greckie obligacje. Agencje ratingowe ostrzegły kilka rozwiniętych krajów Unii, łącznie z Francją i Wielką Brytanią, o możliwej obniżce ratingu, jeżeli nie wdrożą pakietów oszczędnościowych. Ze strachu przez bankructwem lub degradacją kraje UE – poza Polską – rozpoczęły lub ogłosiły olbrzymie pakiety oszczędnościowe. Mimo to Europa balansuje na krawędzi kryzysu fiskalnego. Polska otrzymała już ostrzeżenie od dwóch agencji ratingowych.

Tymczasem w USA trwa orgia fiskalna. Mimo najwyższego w historii deficytu budżetowego, sięgającego 13 proc. PKB, administracja Obamy zwiększa wydatki, starając się tworzyć miejsca pracy, i namawia do tego inne kraje rozwinięte. To powoduje, że coraz więcej inwestorów zastanawia się, czy za kilka lat Ameryka będzie w stanie spłacać swoje długi inaczej niż za pomocą wysokiej inflacji. Wiele banków centralnych w krajach rozwijających się już to zrozumiało i zaczynają powiększać swoje rezerwy złota, które będą stanowiły zabezpieczenie przez silnym spadkiem kursu dolara, który prawdopodobnie czeka nas za kilka lat.

W tej sytuacji należałoby oczekiwać od G20 jasnego sygnału dotyczącego lepszej koordynacji polityki fiskalnej, a tymczasem mamy tylko forsowaną przez Kanadę mglistą zapowiedź podjęcia działań ograniczających deficyty budżetowe o połowę do 2013 r. i stabilizację długu w 2016 r., co jest niewiarygodne w świetle działań podejmowanych przez USA i wyzwań związanych ze starzeniem się społeczeństw w krajach rozwiniętych. W najbogatszych krajach świata łączny dług publiczny już przekroczył 100 proc. PKB wobec 80 proc. w 2007 r., więc jego stabilizacja na wyższym poziomie dopiero w 2016 r. oznacza, że rynki finansowe wielokrotnie będą traciły zaufanie wobec kraju rozwiniętego i kryzysy fiskalne będą codziennością.

Ten sam brak koordynacji działań widać w podejściu do sektora bankowego. Każdy kraj podejmuje indywidualne działania, które są rozwadniane przez silny lobbing bankowy. Tak jak w przypadku pakietu Obamy zatwierdzonego tuż przed szczytem, który został rozwodniony tak, że największe banki będą mogły kontynuować działalność spekulacyjną, zaś globalne zasady osiągania wyższych wymogów kapitałowych zostały odłożone w czasie. Niemcy, Francja, Wielka Brytania, planują opodatkowanie największych banków, natomiast Kanada i kraję rozwijające się są przeciw.

Jednym z problemów jest silne zróżnicowanie krajów pod względem konkurencyjności w handlu międzynarodowym, przez co niektóre kraje mają olbrzymie nadwyżki handlowe, jak Chiny i Niemcy, a inne mają wysokie deficyty, np. USA. Doszło do absurdu, w którym kraje nieodpowiedzialne, które konsumowały ponad stan, oskarżają kraje konkurencyjne o to, że są konkurencyjne. Widać to w Europie, gdzie Niemcy są oskarżane przez inne kraje europejskie o to, że utrzymywały wzrost płac pod kontrolą, podczas gdy w innych krajach płace rosły ponad miarę.

W momencie pisania tego felietonu znany był jedynie wstępny tekst komunikatu, ale już na tej podstawie można stwierdzić, że poza ogólnikami nie ma w nim zapowiedzi konkretnych, wiarygodnych i skoordynowanych działań, a wiele obecnych może wywoływać konflikty w przyszłości, jak w przypadku polityki fiskalnej, różnic w regulacjach dotyczących sektora bankowego czy polityki klimatycznej. Nie ma globalnej polityki gospodarczej i globalnej koordynacji działań. Szczyt G20 w Toronto oddalił nas od perspektywy wspólnych działań w skali globalnej. Inwestorzy na rynkach finansowych powinni mocniej zapiąć pasy.

Źródło: forsal.pl: Rybiński: Szczyt w Toronto, czyli wielkie G
2010-06-28

Chore myślenie państwowego urzędnika

Pan urzędnik Marcin Herra, prezes spółki PL.2012 chwali się że podczas Euro turyści zostawią aż 840 mln zł. Moim zdaniem jest to tylko 840 mln biorąc pod uwagę kwotę kilku miliardów zł wydanych na stadiony i infrastrukturę pomocniczą. Podkreślam słowo wydane, gdyż jeśli prywatna osoba stawia sobie w ogródku altankę, to nie jest to inwestycja tylko wydatek konsumpcyjny dla własnej przyjemności. Tak samo jest ze stadionami.

Kolejna kwestia z wywiadu:
pyt: Czy zyskamy bardziej niż inne kraje, które dotąd gościły turniej?
odp: Tak, bo my musieliśmy wszystko wybudować niemal od podstaw …

Od kiedy to wydawanie większej kwoty pieniędzy przez Państwo jest lepsze niż wydanie mniejszej kwoty?

———————————————-
Wywiad z Rzeczpospolitej.

Polskę odwiedzi od 800 tys. do miliona turystów, którzy zostawią u nas około 840 mln zł w czerwcu 2012 r. a to tylko początek – mówi Marcin Herra, prezes spółki PL.2012

Rz: Jak ocenia pan przedstawione w raporcie efekty organizacji Euro 2012 dla gospodarki?

Marcin Herra: Mobilizacja związana z organizacją mistrzostw zaowocować może wzrostem PKB o 28 mld zł w ciągu następnej dekady. To wymierna korzyść. Polskę odwiedzi od 800 tys. do miliona turystów, którzy zostawią u nas około 840 mln zł w czerwcu 2012 r. a to tylko początek. Jeśli im się u nas spodoba i będą wracać.

Przygotowania jednak kosztują, zdaniem niektórych w przypadku stadionów to zbyt duże kwoty.

Nie oceniałbym tego przedsięwzięcia jako kosztu, ale jako inwestycję, która da wymierne korzyści społeczeństwu i całemu krajowi w wymiarze gospodarczym, ale też i społecznym. To jest właśnie ten skok cywilizacyjny, o którym od dawna wszyscy mówili – dziś wyrażony już w konkretnych danych.

Czy zyskamy bardziej niż inne kraje, które dotąd gościły turniej?

Tak, bo my musieliśmy wszystko wybudować niemal od podstaw – faktem jest, że kraje mniej rozwinięte korzystają na organizacji dużych wydarzeń sportowych znacznie wyraźniej.

Nawet jeśli się okaże, że po mistrzostwach stadiony będą świecić pustkami?

Z pewnością tak nie będzie. Podpisana została już umowa na zarządzanie stadionem we Wrocławiu z amerykańską firmą SMG, która ma doświadczenie w obsłudze tego typu obiektów, ponieważ pod jej skrzydłami znajduje się 247 obiektów na całym świecie, które świetnie prosperują. Podobnie stanie się w przypadku innych miast.

Źródło: Rzeczpospolita: Euro 2012 to inwestycja
Elżbieta Glapiak 25-06-2010