Kalifornizacja „małżeństw” homoseksualnych

Do ubiegłego wtorku Kalifornia była, obok Massachusetts, jednym z dwóch amerykańskich stanów, w którym małżeństwa między osobami tej samej płci były dozwolone. Przy okazji wyborów prezydenckich przegłosowano jednak poprawkę do stanowej konstytucji, która za małżeństwo, uznaje wyłącznie związek między mężczyzną i kobietą.

Poprawkę, zgłoszoną przez ugrupowanie o nazwie Ochraniać Małżeństwo, poparło 5 milionów mieszkańców Kalifornii, czyli 52 procent głosujących.

Mormoni pod ostrzałem

Wynik referendum w — uchodzącej za liberalny stan Kalifornii — wzburzył środowiska liberalne. Organizacje gejowskie protestują przeciwko zakazowi. W kilku kalifornijskich miastach, San Diego, Oakland i Pasadenie, doszło do dużych demonstracji. Piosenkarka Melissa Etheridge, która niedawno poślubiła swoją partnerkę, zapowiedziała, że nie będzie płaciła podatków stanowi Kalifornia, ponieważ została potraktowana jak niepełnoprawna obywatelka.

Co stanie się z zwartymi już małżeństwami nie wiadomo, chociaż prokurator generalny Kalifornii, Jerry Brown, wyraził przekonanie, że poprawka nie powinna działać wstecz.

Protesty odbywają się też w innych stanach. W środę demonstrowało kilka tysięcy osób w Nowym Jorku przed kościołem mormonów, którzy odegrali dużą rolę w kampanii przeciwko małżeństwom par jednej płci.

W środowiskach artystycznych niechęć do przegłosowanej przez większość Kalifornijczyków poprawki jest tak duża, że — jak napisał wczoraj „New York Times” — do dymisji podał się dyrektor artystyczny California Musical Theater (mormon), którego koledzy zaczęli napiętnować, gdy wyszło na jaw, że wsparł datkiem 1000 dolarów kampanię przeciw małżeństwom homoseksualnym.

Co się stanie z 18 tysiącami związków

Zakaz takich małżeństw wprowadzono w Kalifornii po raz pierwszy w 2000 r., również po przegłosowaniu konstytucyjnej poprawki. W 2004 r., kiedy Massachusetts, jako pierwszy stan, uznało prawo gejów i lesbijek do legalnych związków, decyzję o udzielania ślubów parom homoseksualnym podjął na własną rękę burmistrz San Francisco, Gavin Newsam. Praktykę tę po paru miesiącach uznano jednak za niegodną z prawem. Małżeństwa unieważniono.

Zawieranie małżeństw pomiędzy osobami tej samej płci stało się możliwe w Kalifornii dopiero w maju tego roku, kiedy najwyższy sąd stanowy uznał, że zakaz stanowi pogwałcenie prawa do równości. Do momentu przegłosowania poprawki 4 listopada zawarto 18 tysięcy takich związków.

Orzeczenie sądu doprowadziło natychmiast do wznowienia batalii. Po jednej stronie stanęły organizacje chrześcijańsko-prawicowe, Kościół katolicki, część ewangelickiego i mormoński, który wyasygnował na kampanię aż 20 milionów dolarów, po drugiej organizacje gejowskie wspierane przez gwiazdy Hollywood, w tym Brada Pitta i Stevena Spielberga, którzy wyłożyli na zwalczanie poprawki po 100 tysięcy dol.

Wybory prezydenckie wykorzystano do wprowadzenia zakazu małżeństw homoseksualnych nie tylko w Kalifornii. Podobnie zagłosowali wyborcy na Florydzie i w Arizonie. Dołączyły one do ponad 40 innych stanów, w których wcześniej, na wszelki wypadek, za legalne uznano jedynie małżeństwa heteroseksualne.

Schwarzenegger liczy na sąd

Po porażce w Kalifornii dobra wiadomość dla gejów i lesbijek przyszła z Connecticut, gdzie właśnie zezwolono na zawieranie przez nich małżeństw. Próby zalegalizowania związków homoseksualnych nie powiodły się natomiast w takich stanach jak Nowy Jork, Waszyngton i New Jersey, gdzie sądy odmówiły rozpatrywania praw małżeńskich gejów i lesbijek, chociaż Nowy Jork, jako jedyny, wyraził gotowość uznawania małżeństw zawartych gdzie indziej. W innych, jak w Vermont, uznano legalność gejowskich „związków cywilnych”, co gwarantuje pewne ograniczone prawa majątkowe osób w nich pozostającym.

Małżeństwa homoseksualne stanowią drażliwy temat dla amerykańskich polityków. Republikański gubernator Kalifornii, Arnold Schwarzenegger, który początkowo był przeciwny zawieraniu małżeństw przez osoby tej samej płci, tym razem stanął po stronie gejów i lesbijek i wyraził nadzieję, że sąd kalifornijski, do którego wpłynęły już pierwsze pozwy, odrzuci najnowszą poprawkę. — To jest to samo, co miało miejsce w 1948 r., kiedy uznano, ze czarni i biali nie mogą się pobierać. Obie sprawy należą do tej samej kategorii — powiedział. Niejednoznaczne stanowisko zajął przyszły gospodarz Białego Domu, Barack Obama. W wywiadzie udzielonym przed wyborami stacji MTV stwierdził, że małżeństwo to związek między mężczyzną i kobietą. Wypowiedział się jednak przeciwko ograniczaniu praw osób o tej samej orientacji seksualnej.

— Nie faworyzuję małżeństw homoseksualnych — stwierdził. Ale nie sądzę, aby wprowadzanie zakazów wobec kogoś, komu zależy na innej osobie, było zgodne z amerykańskim duchem.

„Rz” Online: Kalifornijskie „nie” dla małżeństw gejów i lesbijek
Anna Wickers 14-11-2008

Energetyczny cud czy mrzonka

Te mikroskopijne grzyby zostały odkryte w owianym tajemnicą miejscu w lasach Patagonii. Żyją w tkance jednego z gatunków drzew. Mają szansę doprowadzić do ograniczenia dominacji ropy naftowej jako źródła paliwa do samochodów
– To jedyne na świecie organizmy, jakie dotychczas znamy, które potrafią wyprodukować najważniejsze składniki paliwa – powiedział Gary Strobel, profesor biologii na Uniwersytecie Stanu Montana w Bozeman. – Mogę sądzić, że gazy, jakie uwalniają wystarczyłyby do poruszenia silnika spalinowego. Co więcej, grzyby potrafią wytwarzać te gazy z celulozy, która może być najobfitszym źródłem paliwa, jakim dysponujemy.

grzyb gliocladium roseum

W jaki sposób jest to możliwe? Grzyby zwane po łacinie Gliocladium roseum dysponują unikalnym zestawem enzymów, które potrafią rozłożyć celulozę.Niezwykłe właściwości grzybów i szanse na otrzymywanie substancji, którą badacz nazwał – “myco-dieslem” (od systematycznej nazwy królestwa grzybów – Mycota), opisał wraz ze współpracownikami w listopadowym numerze magazynu “Microbiology”.

Gary Strobel, 70 – letni weteran badań ekosystemu lasów deszczowych, powiedział agencji AFP, że odkrycie właściwości Gliocladium roseum zawdzięcza dwóm bardzo szczęśliwym zbiegom okoliczności. Pierwszy z nich miał miejsce w późnych latach 90., kiedy zespół, którym kierował badacz, pracując w Hondurasie, natrafił na nieznany wcześniej gatunek grzybów Muscodor albus.

Przypadkiem okazało się, że gatunek ten uwalnia silną, lotną substancję, która działa jak antybiotyk. Naukowcy postanowili sprawdzić, czy te grzyby dadzą się wyhodować na tkance drzewa zwanego przez miejscowych ulmo. Włókna tego drzewa znane były jako znakomite środowisko dla wielu gatunków grzybów, opisywanych z zapałem przez rzesze naukowców badających faunę i florę lasów deszczowych.

– Przypadkowo okazało się, że gazy uwalniane przez grzyby Muscodor albus zupełnie nie przeszkadzają Gliocladium roseum, mimo że unicestwiły inne gatunki grzybów – wyjaśnia Strobel.

Przy okazji wyszło na jaw, że także ten ostatni gatunek produkuje gazy o właściwościach antybiotyku. – Potem, kiedy przeanalizowaliśmy skład gazów produkowanych przez Gliocladium roseum, byliśmy zaskoczeni obfitością węglowodorów i związków pochodnych. Rezultaty były tak ekscytujące, że dostałem gęsiej skórki – przyznał naukowiec.

Zespół rozpoczął doświadczenia w laboratorium, hodując grzyby Gliocladium roseum, stosując pożywkę z galaretki z płatków owsianych i celulozy. Naukowcy nie mogli się mylić: powstało w formie gazowej osiem najważniejszych składników paliwa dieslowskiego! – Grzyby Gliocladium roseum mogą produkować “myco-diesla” bezpośrednio z celulozy, podstawowego składnika roślin, a także z odpadów, takich jak choćby papier – uważa Strobel. Dzięki temu proces produkcyjny może być stosunkowo prosty.

Zamiast zajmować wielkie powierzchnie na uprawianie roślin, z których wytwarza się biopaliwo, można hodować grzyby na skalę przemysłową w podobny sposób, jak dzisiaj wytwarza się drożdże piekarskie. Powstające w tym procesie gazy mogłyby być bez trudu skraplane w paliwo ciekłe, gotowe do użycia w silnikach. Dalszym krokiem – według amerykańskiego naukowca – byłoby wyodrębnienie genów, które u grzybów są odpowiedzialne za produkcję enzymów i użycie ich do rozkładu celulozy na skalę wielkoprzemysłową. Dlatego kolejnym etapem badań będą zakrojone na szeroką skalę eksperymenty genetyczne.

Tym zadaniem już zajmuje się zespół z Yale Univerisity. Jednym z jego członków jest syn Strobla, Scott, który jest profesorem w Howard Hughes Medical Institute. – Główne znaczenie tego odkrycia to nie same organizmy, ale geny odpowiedzialne za produkcję tych gazów – twierdzi Gary Strobel. – Najważniejszym problemem, który musimy rozwiązać, to odpowiedź na pytanie, jakie związki są odpowiedzialne za ten proces. Jeżeli je poznamy, będziemy naprawdę mogli pomyśleć o produkcji podstawowych składników paliwa naprawdę na wielką skalę – uważa Scott Strobel.

Proces, który może zrewolucjonizować produkcję paliwa, został zastrzeżony patentem przez Uniwersytet Stanowy Montany. Ale, jak twierdzi Gary Strobel, zostanie udostępniony lokalnym społecznościom. Wedle słów Strobela Gliocladium roseum może być pospolitym gatunkiem występującym w wielu obszarach lasów deszczowych. Na pytanie, gdzie konkretnie, naukowiec nie chciał odpowiedzieć.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: k.urbanski@rp.pl
Rzeczpospolita: Biodiesel na grzybkach
Krzysztof Urbański 05-11-2008,