Związek Socjalistycznych Republik Europejskich

Włodzimierz Bukowski o Związku Socjalistycznych Republik Europejskich (oficjalie nazywanej Unią Europejską).

Władimir Konstantinowicz Bukowski (ur. 30 grudnia 1942 w Bielebieju) – rosyjski dysydent, pisarz i obrońca praw człowieka w ZSRR.

Spędził dwanaście lat w sowieckich zakładach psychiatrycznych (psychiatria represyjna w ZSRR).
V.Bukovsky, 2007

W roku 1976 deportowany na Zachód – w ramach wymiany za sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chile Luisa Corvalana (18 grudnia 1976)

Obecnie mieszka w Wielkiej Brytanii. Kilkakrotnie gościł w Polsce. Znany przeciwnik Unii Europejskiej – z pozycji eurosceptycznych (traktuje UE jako związek socjalistycznych republik europejskich[1]), równie sceptycznie nastawiony jest do niektórych kierunków rozwoju cywilizacji zachodniej. 16 października 2007 roku przyleciał z wizytą do Moskwy

Źródło Wikipedia

Zdelegalizować Lefebrystów czyli wolność po niemiecku

SPD i Zieloni chcą, by agenci kontrwywiadu zbadali działalność Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X

Zdaniem polityków obu partii bractwo działa na szkodę niemieckiego państwa.

– Głównym zadaniem Urzędu Ochrony Konstytucji jest zbieranie informacji na temat ekstremistycznych ugrupowań działających na terenie Niemiec. Kontrwywiad powinien zająć się Bractwem Kapłańskim Świętego Piusa X – uważa przewodniczący Komisji Spraw Wewnętrznych w Bundestagu. Poseł SPD Sebastian Edathy powiedział dziennikowi „Handelsblatt”, że lefebryści stanowią zagrożenie dla wolności religijnej w kraju i neutralności światopoglądowej niemieckiego państwa. „Moim zdaniem poglądy głoszone przez bractwo są niezgodne z niemiecką konstytucją” – stwierdził.

Szef frakcji Zielonych w Bundestagu Volker Beck jest podobnego zdania. – Lefebryści odrzucają zasady demokracji, którymi są między innymi laickość państwa i wolność religijna. Chcą ograniczyć prawa człowieka i zrobić z Niemiec państwo wyznaniowe – podkreśla poseł Zielonych. Ma to czynić z bractwa „podobnie niebezpieczną organizację jak Kościół scjentologiczny”. – Lefebryści to siedlisko antysemitów i fanatyków religijnych. Dla mnie sprawa jest jasna. Decyzja, czy powinno się ich obserwować czy nie, należy jednak do urzędu ochrony państwa – uważa były sekretarz generalny SPD Klaus-Uwe Benneter.

Lewicę i Zielonych wzburzyły wypowiedzi zwierzchnika bractwa w Niemczech. Ksiądz Franz Schmidberger nawoływał na łamach prasy do stworzenia w Niemczech „państwa wyznaniowego”, w którym obowiązywałaby kara śmierci. Podkreślił również, że w szkołach prowadzonych przez lefebrystów dzieci będą czytały dzieła autorów oświecenia wyłącznie po to, by wiedzieć „skąd się biorą choroby, na które cierpi dzisiejsze społeczeństwo”. – To skandal! Lefebryści gardzą homoseksualistami, uważają kobiety za niższe istoty i negują Holokaust. Nie powinniśmy tego tolerować – uważa Volker Beck.

Centralna Rada Katolików domaga się sprawdzenia programu nauczania należących do nich szkół oraz odebrania im funduszy publicznych. Lefebryści otrzymują od państwa niemieckiego około 1,1 miliona euro rocznie na prowadzenie działalności edukacyjnej. – Warto sprawdzić, czy w szkołach bractwa nie uczy się przypadkiem niechęci do Żydów – zadeklarował przewodniczący rady Hans-Joachim Meyer.

Zwierzchnik bractwa odpiera zarzuty. – Program nauczania w naszych szkołach jest uzgadniany z Ministerstwem Oświaty. Nie mamy nic do ukrycia. To zwyczajna nagonka, której celem jest zdyskredytowanie naszej wspólnoty – pisze ksiądz Schmidberger na swej stronie internetowej. Na temat obserwacji przez kontrwywiad milczy.

Ten nie widzi zresztą konieczności wzięcia pod lupę lefebrystów. – Nic nie wskazuje na to, że chcą zdestabilizować niemieckie państwo. Nie zamierzamy więc niczego badać, bo nie ma ku temu żadnych powodów – oświadczyła rzeczniczka kontrwywiadu. Jej zdaniem nie da się udowodnić, że działalność bractwa jest „motywowana politycznie”, a tym bardziej że stanowi ona zagrożenie dla demokracji.

— dpa

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

a.rybinska@rp.pl

Rzeczpospolita: Lefebryści pod lupą
Aleksandra Rybińska 12-02-2009

Chrońmy przyrodę zabijając dzieci

Czy zbyt duża ilość CO2 w atmosferze powoduje, że ekologiczni humaniści tracą zmysły? Dlaczego starsi panowie, którzy w spokoju i dobrobycie spędzili swoje życie, nie chcą dać tej samej szansy innym?

Szef brytyjskiej komisji ds. ekologii, guru ekologów i długoletni lider Partii Zielonych Jonathon Porrit nawołuje, by wprowadzić limity na rodzenie dzieci. Wszystko po to, by ograniczyć produkcję CO2 do atmosfery.

Według guru zielonych, to właśnie kolejne miliony żyjących istot stanowią poważne zagrożenie dla środowiska. Najnowszą koncepcją ekologów jest ograniczenie liczby dzieci, które ma być skuteczną walką z globalnym ociepleniem.

– Dopuszczalne ma być dwoje dzieci – mówi Jonathon Porrit. Pary, które mają większą liczbę dzieci są „nieodpowiedzialne” i stwarzają nadmierne obciążenie dla środowiska. Skuteczne w walce z nadmiernym rozwojem ma być zahamowanie wzrostu ludzkiej populacji poprzez antykoncepcję i aborcję. Zdaniem Porrita, musi się to znaleźć w centrum współczesnej polityki.

Przywódca Zielonych zaznacza, że właśnie w ten sposób będzie można walczyć z zagrożeniem jakim jest ocieplenie atmosfery. – Sprawozdanie Komisji, które zostanie opublikowane w przyszłym miesiącu, będzie zawierać wniosek, iż rządy powinny ograniczyć wzrost populacji poprzez lepsze planowanie rodziny – mówi Porrit. Uważa, że należy dotować aborcję i antykoncepcję, nawet kosztem leczenia ciężkich chorób a brak leczenia ludzi śmiertelnie chorych też przyczyni się do ograniczenia produkcji dwutlenku węgla.

Porrit nie jest w swojej postawie osamotniony. Również były eurokrata Eberhard Rhein chce, żeby Unia Europejska bardziej zaangażowała się politykę redukcji światowej populacji ludzkiej. – Zamiast krytykować Chiny za ich politykę, czasami brutalną, jednego dziecka, powinniśmy mieć odwagę zastosować ją w praktyce także u nas – uważa Rhein.

Ciekawe ilu tego pokroju „wielkich humanistów” przemierza brukselskie korytarze?

MaRo/tvn.24/telegraph.co.uk

Źródło:Fronda: Chiny wzorem dla ekologów
3. lutego 2009