Walka z dyskryminacją wg szwedzkich nauczycieli

Władze pewnej szwedzkiej szkoły zarzuciły ośmioletniemu chłopcu łamanie praw innych dzieci, ponieważ ten nie zaprosił na swoje przyjęcie urodzinowe dwóch kolegów z klasy.

Jeden z uczniów szkoły podstawowej w Lund na południu Szwecji postanowił rozdać zaproszenia na swoje urodziny w trakcie szkolnych zajęć. Gdy nauczyciel spostrzegł, że dwóch chłopców zostało pominiętych, skonfiskował wszystkie zaproszenia.

Władze placówki argumentują, że ich obowiązkiem jest dbanie o to, aby nikt nie był dyskryminowany, gdy zaproszenia są rozdawane na terenie szkoły.

Natomiast ojciec ośmiolatka powiadomił o zajściu rzecznika praw obywatelskich. Jak wyjaśnił, jego syn nie zaprosił na przyjęcie dwojga dzieci, ponieważ jedno z nich wcześniej nie zaprosiło go na własne urodziny, natomiast z drugim się pokłócił.

Źródło : PAP: Niezaproszenie na urodziny to dyskryminacja
reg 30-06-2008

Dyskryminacja ze względu na stosunek do gajów

Zaledwie kilka tygodni po tym, gdy trybunał w Strasburgu uznał, że zakaz adopcji dzieci przez homoseksualistów stanowi naruszenie ich praw, po raz pierwszy mamy przykład dyskryminacji w drugą stronę. Brytyjski urząd adopcyjny odmówił przyznania praw do opieki nad dzieckiem doświadczonemu małżeństwu. Oboje – zdeklarowani chrześcijanie – zostali zdyskwalifikowani za nietolerancyjny stosunek wobec homoseksualizmu.

Eunice i Owena Johnsów zapytano o stosunek wobec mniejszości seksualnych. Odpowiedzieli, że są członkami Kościoła zielonoświątkowego i że homoseksualizm jest nie do pogodzenia z ich wiarą. „Nie jesteśmy homofobami” – przekonywali – ale nie będziemy uczyć dziecka, że to coś dobrego”.

Otrzymali odmowę. Dla urzędników nie miało znaczenia, że państwo Johns zajmowali się dotychczas niemal 20 sierotami i wychowali czworo własnych dzieci.

Pracownicy socjalni powołują się na ustawodawstwo antydyskryminacyjne, tzw. Equality Act z kwietnia ub.r., który zakazuje dyskryminacji z powodu orientacji seksualnej.

Środowiska chrześcijańskie już są oburzone wyrokiem. „Homoseksualizm jest poza wszelką krytyką. Ma być nie tylko akceptowany, ale promowany i afirmowany” – mówi z rozmowie z DZIENNIKIEM redaktor naczelny brytyjskiego pisma „The Christian Voice” Stephen Green.

Adwokat państwa Johns Andrea Williams zapewnia, że jeśli urzędnicy nie zmienią swojej decyzji, to sprawa trafi do sądu.

O bulwersującym przypadku rozmawialiśmy z samymi poszkodowanymi.

ARTUR CIECHANOWICZ: Kiedy zaczęły się państwa problemy z adopcją?
EUNICE JOHNS*: Wtedy gdy powiedziałam, że nie będę uczyła dzieci, że homoseksualizm jest w porządku. Powiedziałam, że jestem chrześcijanką, czytam Biblię i po prostu tak nie uważam, więc nie będę nikogo przekonywać do czegoś, w co sama nie wierzę. Mówiłam im, że nie ma dla mnie znaczenia ani płeć dziecka, ani kolor skóry, ani nic innego – kochałabym je równie silną miłością. Ale nie będę ich uczyć, że homoseksualizm jest czymś dobrym.

Jaka była reakcja urzędników?

Powiedziano mi, że obowiązuje u nas prawo o równym traktowaniu mniejszości seksualnych i że to, co zamierzam robić, to dyskryminacja.

Czy na inne pytania odpowiedzieli państwo zgodnie ze standardami?

Nie, bo o nic innego nas w zasadzie nie zapytano. Ciągle drążyli temat naszego podejścia do homoseksualistów i tego, jak o tym będziemy rozmawiać z dziećmi.

Aplikowali państwo o adopcję nastolatka?

Nie. Tu chodziło o kilkuletnie dziecko. Pomijając nasz stosunek do sprawy, uważam, że z takimi dzieciakami nie powinno sie jeszcze rozmawiać na podobne tematy. Jest mnóstwo innych, ciekawych spraw.

Ale przecież oprócz tego mogły być do państwa jakieś inne zastrzeżenia?

Proszę pana, wychowałam czworo własnych i 18 adoptowanych. To chyba wystarczający dowód, że umiemy się zająć dzieciakami.

Zamierzają państwo nadal walczyć?

Na razie mamy nadzieję, że urzędnicy zmienią swoją decyzję. Ale przede wszystkim to prawo musi zostać zmienione. Anglia jest mimo wszystko chrześcijańskim krajem. Więc dlaczego chrześcijan traktuje się tu jak obywateli drugiej kategorii?

Artur Ciechanowicz

Źródło: Dziennik.pl
4 marca 2008

Dyskryminacja starszych ludzi w Unii Europejskiej

Źródło: Rzeczpospolita: Trybunał UE: Kraje mogą ustalać wiek obowiązkowego przejścia na emeryturę
16.10.2007

Kraje członkowskie UE mogą ustalać wiek emerytalny, kierując się sytuacją na swoim rynku pracy – wynika z dzisiejszego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

Trybunał uznał, że ustalenie wieku obowiązkowego przejścia na emeryturę np. na 65 lat, nie jest zabronioną dyskryminacją na rynku pracy w rozumieniu unijnego prawa.

Wyrok w Luksemburgu zapadł za sprawą dyrektora w jednej z hiszpańskich firm, który został zwolniony z pracy po osiągnięciu określonego w ustawie wieku emerytalnego 65 lat. Odwołał się do hiszpańskiego sądu, twierdząc, że jest jeszcze zdolny do pracy, a jego zwolnienie to przejaw dyskryminacji z powodu wieku, której zakazuje unijna dyrektywa z 2000 roku. Sąd o rozwianie wszelkich wątpliwości zwrócił się do Trybunału w Luksemburgu.

Sędziowie zgodzili się, że uregulowania krajowe powodujące automatyczne rozwiązanie stosunku pracy, gdy dana osoba osiągnęła wiek emerytalny, „wpływa na czas trwania stosunku pracy łączącego pracownika i pracodawcę, a także, w ogólniejszym ujęciu, na wykonywanie przez danego pracownika aktywności zawodowej, utrudniając mu w przyszłości uczestnictwo w aktywnym życiu”.

Trybunał uznał, że rzeczywiście należy to uznać za mniej korzystne traktowanie tych pracowników, którzy osiągnęli wiek emerytalny, w stosunku do całości pozostałych osób czynnych zawodowo. Nie ma w tym jednak nic złego, bowiem, jak tłumaczą hiszpańskie władze, chodzi o ułatwianie dostępu do rynku pracy dla ludzi młodych i hamowanie bezrobocia.

„Słuszność takiego celu interesu ogólnego nie może być rozsądnie kwestionowana – podkreślili sędziowie. – Popieranie wysokiego poziomu zatrudnienia stanowi jeden z celów realizowanych przez Unię Europejską”.

Ten fakt – uznali – „obiektywnie i racjonalnie” uzasadnia odmienne traktowanie pracowników ze względu na wiek. Tym bardziej że hiszpańskie prawo gwarantuje, iż przejście na emeryturę następuje pod warunkiem uzyskania prawa do emerytury, co gwarantuje rekompensatę finansową, „taką jak ta przewidziana przez system hiszpański, której wysokość nie może być uznana za nieracjonalną”.

Autonomia Palestyńska a Chrześcijanie

Źródło: Rzeczpospolita: Chrześcijanie giną w Gazie
08.10.2007

Islamscy radykałowie porwali i zamordowali znanego chrześcijańskiego działacza. Wyznawcy Chrystusa nie mają co liczyć na pomoc ze strony kontrolującego Strefę Hamasu

Szef największej chrześcijańskiej księgarni w Strefie Gazy został brutalnie zamordowany. Ciało porwanego kilka dni wcześniej Ramiego Ajada znaleziono porzucone na polu w pobliżu miejscowości Zeitun. Według świadków było w wyjątkowo drastyczny sposób pokiereszowane. Chrześcijanin zginął odciosu nożem.

Jak poinformowała jego rodzina, Ajad od dłuższego czasu dostawał pogróżki od radykalnych muzułmanów. Grozili mu śmiercią, oskarżając o działalność misjonarską. Jego księgarnia stała się zaś celem ataków. Kilka miesięcy temu islamiści podłożyli pod nią nawet silny ładunek wybuchowy. Lokal został niemal doszczętnie zniszczony. Tylko cudem nikomu nic się nie stało.

W zamieszkanej przez około 1,5 mln ludzi Strefie Gazy jest zaledwie 2,3 tys. chrześcijan. Przedstawiciele tej społeczności są przerażeni. Od kilku miesięcy, gdy kontrolę nad Strefą przejął ekstremistyczny Hamas, akty przemocy wymierzone w wyznawców Chrystusa są tam bowiem na porządku dziennym.

Dwa tygodnie temu wmieście Gazazamaskowani islamiści wtargnęli do mieszkania sędziwej chrześcijanki. Kobieta -nazwana przez nich niewierną -została brutalnie pobita i okradziona. Kilka miesięcy wcześniej radykałowie zdemolowali chrześcijańską szkołę i sprofanowali kaplicę. Połamano znajdujące się w niej krzyże, spalono wszystkie egzemplarze Biblii i zniszczono meble. Straty wyniosły około pół miliona dolarów. Wcześniej jeden z kościołów został obrzucony granatami w reakcji na słynny, krytyczny wobec islamu, wykład Benedykta XVI w Ratyzbonie.

Po tych wydarzeniach chrześcijanie ze Strefy Gazy apelowali do społeczności międzynarodowej, żeby wzięła ich w obronę przed radykałami. Bezskutecznie. Wydarzenia te nie wywołały również specjalnego zainteresowania światowej prasy i licznych organizacji zajmujących się obroną praw człowieka.

Wyznawcy Chrystusa ze Strefy Gazy nie mają złudzeń, że sprawujący tam funkcje policyjne bojówkarze islamskiego Hamasu zapewnią im bezpieczeństwo. Wprost przeciwnie -uważają, że nowe władze zachęcają do podobnych ataków. Przywódca wojskowego skrzydła tej organizacji, Szejk Abu Saker, wystosował niedawno do chrześcijan ostre ultimatum.

– Jeżeli chcecie żyć w pokoju, musicie zaakceptować islamski porządek -powiedział szejk cytowany przez izraelski dziennik „Jedijot Achronot”. Podkreślił, że chrześcijanom nie wolno już pić alkoholu, a chrześcijanki nie mogą wychodzić na ulicę bez chust przykrywających włosy. Jeżeli ktoś zostanie zaś przyłapany na działalności misjonarskiej, „zostanie potraktowany bardzo surowo”.

– Natychmiast musi zostać wstrzymana działalność chrześcijańskich kafejek internetowych i barów. Jeżeli tak się nie stanie, ostro je zaatakujemy – powiedział Abu Saker i dodał, że jego ludzie „blisko przyjrzą” się wszystkim chrześcijańskim instytucjom w Gazie, których „i tak jest za dużo”.
p.z.

Dyskryminacja homoseksualistów w Polsce – fakty

Źródło: Rzeczpospolita: Czy Sejm porozmawia o homoseksualizmie
28.06.2007

Rz: Dlaczego domaga się pan debaty w Sejmie na temat problemów homoseksualistów?

Janusz Kochanowski: – Bo Parlament Europejski przyjął rezolucję poświęconą m.in. polskiej homofobii. A to jest poważna sprawa, niezależnie od tego, czy zgadzamy się z rezolucją.

Sądzi pan, że marszałek Ludwik Dorn zgodzi się na zorganizowanie takiej debaty?

Oczekuję tego. Nie musi się ona odbyć na posiedzeniu plenarnym, wystarczy posiedzenie komisji. Przecież nie robię tego, aby przysporzyć problemów Sejmowi, tylko wykonuję swoje obowiązki. Dobry obyczaj nakazuje, by marszałek przychylił się do prośby rzecznika praw obywatelskich. W końcu jest to organ konstytucyjny.

Czy otrzymuje pan dużo skarg od homoseksualistów na łamanie ich praw?

Nie ma ich zbyt wiele. Do tej pory wpłynęły dwie skargi od pary homoseksualnej, która ogólnie wyraża niezadowolenie ze sposobu, w jaki jest traktowana. Mam też jedną skargę od organizacji, która nie otrzymała grantu, choć uważa, że jej się należał. Ale brak skarg też jest problemem. Kilkakrotnie zwracałem na to uwagę organizacjom broniącym praw homoseksualistów. I za każdym razem pan Robert Biedroń odpowiadał mi, że brak skarg jest właśnie oznaką dyskryminacji. Ale na to nic nie mogę poradzić.

A może nie ma żadnej dyskryminacji, a pan niepotrzebnie fatyguje Sejm?

Tego nie wykluczam. Ale jeżeli Parlament Europejski się pofatygował, żeby podjąć rezolucję, to uważam, że należy ją potraktować z całą powagą. Później jest nawiązywanie do takich rezolucji, przypominanie o nich i problem narasta.

Wstawił się pan za homoseksualistami, zgłosił się do mediacji z pielęgniarkami, wypowiadał na temat mundurków, przygotował własne pomysły na uzdrowienie służby zdrowia…

Pyta pani, czy nie za dużo zawracam wszystkim głowę? Wolę trochę wykroczyć poza uprawnienia rzecznika, niż mieć poczucie, że nie wykorzystuję w pełni przysługujących mi uprawnień. Zakładam, że jeżeli nie dostrzegam jakiegoś problemu, to być może dlatego, że nie jestem dostatecznie wyczulony. ¦
Janusz Kochanowski rzecznik praw obywatelskich