Ile kosztują nas homoseksualiści – cz. 1

24 października 2009 we Wrocławiu odbył się tzw. „marsz równości„.
Wg policji uczestniczyło w nim 250 osób

Grupę tą chroniło 350 policjantów. Oczywiście nie byli to panowie dzielnicowi w miękkich czapeczkach tylko oddział prewencji (w kaskach, kamizelkach i z tarczami). Marsz trwał 2 godziny.

WROCŁAW MANIFESTACJA GEJÓW I LESBIJEK PROTEST NOP

Ile kosztowała Wrocławiaków ta impreza? Sądzę, że co najmniej 70000 zł (350 policjantów x 200zł). Nie liczę żadnych kosztów związanych ze stratami mienia i zdrowia policjantów.
Czas najwyższy, żeby protestanci zaczęli płacić za ochronę swoich imprez. Nie dotyczy to tylko marszów równości.

A tak nawiasem pisząc niejaka Mirosława Makuchowska ze stowarzyszenia KPH stwierdziła: „Jest nas 2,5 miliona, nie możemy być traktowani gorzej niż osoby heteroseksualne”.
W takim razie gdzie jest reszta nienormalnych seksualnie polaków (powszechnie nazywanych gejami i lesbijkami). Moim zdaniem odpowiedzi są dwie (jedna nie wyklucza drugiej):
– w rzeczywistości liczba ta jest ok pięciokrotnie niższa. Nienormalni seksualnie stanowią ok 1-2% populacji,
– najwidoczniej homoseksualiści nie chcą oni być reprezentowani przez Kampanię Przeciw Homofobii i nie chcą przywilejów.

Stan wyjątkowy w USA – etap 1

No i mamy stan wyjątkowy w USA. Oficjalnym powodem jest grypa. Przez kilka miesięcy „opinia publiczna” była przygotowywana/zaznajamiana ze śmiertelnym zagrożeniem. Przyszedł czas żeby przejść od słów do czynów. Czy następnym krokiem będzie ograniczenie wolności np swobody poruszania się?
Jeśli zaczną się protesty i rozruchy ze względów ekonomicznych z pewnością władze USA przejdą do kolejnego etapu. Pretekst do ograniczenia wolności będzie, bo jak co rok ludzie będą umierać na grypę i z powodu powikłań z nią związanych.
Do wiadomości publicznej informacja została podana oczywiście w weekend aby nie wybuchła panika na giełdach. Przez weekend media zdąża spuścić ciśnienie panikarzom.

A jak to będzie w Polsce? Ty mi napisz.

I jeszcze kilka informacji o szczepieniach na grypę (treści nie weryfikowałem).
http://rzeczywistoscgryzie.wordpress.com/2009/07/18/odwaga-jane-burgermeister-bron-swojej-wolnosci-obowiazkowe-smiertelne-szczepienia/

——————

Prezydent USA Barack Obama podpisał proklamację, ogłaszającą stan zagrożenia z powodu grypy A/H1N1 – poinformował Biały Dom.

Oznacza to, jak pisze agencja Associated Press, że przedstawiciele służb medycznych będą mogli omijać „pewne wymogi federalne”. AP nie podaje konkretów, natomiast pisze, że osobistości oficjalne przedstawiły to posunięcie jako „podobne do deklaracji przed uderzeniem huraganu”.

Reuters precyzuje, powołując się na oświadczenie Białego Domu, że dzięki ogłoszeniu stanu zagrożenia placówki medyczne będą mogły radzić sobie z gwałtownym wzrostem liczby chorych na nową grypę, odstępując od niektórych wymogów federalnych programów ubezpieczeń zdrowotnych, takich jak Medicare, czy Medicaid.

Według AP, grypa A/H1N1, zwana nową lub świńską grypą, spowodowała w USA śmierć ponad tysiąca ludzi, w tym prawie 100 dzieci. Choroba ta – jak informują amerykańskie władze sanitarno-epidemiologiczne – szerzy się w 46 z 50 stanów USA. Jest to poziom porównywalny z apogeum grypy sezonowej, ale obserwowany znacznie wcześniej. Szczyt grypy sezonowej przypada zwykle w USA na okres między końcem listopada a początkiem marca.

Według Białego Domu, ogłoszenie stanu zagrożenia ma na celu przygotowanie kraju na wypadek szybkiego wzrostu liczby zachorowań, mogącego przeciążyć służbę zdrowia.
PAP

źródło: Rzeczpospolita: USA: prezydent ogłosił stan zagrożenia
guu 24-10-2009

Marek „Baran” Belka

Fragment wywiadu z Markiem Belką.

Czy nowe, restrykcyjne regulacje, zwłaszcza w sektorze finansowym, jakie w wyniku kryzysu przeforsują rządy na świecie, spowodują, że ożywienie będzie wolniejsze?

Jeśli zalecimy bankom gwałtowne zwiększenie kapitałów, to może być to o tyle niebezpieczne, że nie będą miały możliwości udzielania kredytów firmom. Ale z drugiej strony presja, by przez nowe regulacje spowodować zwiększenie kapitalizacji w sektorze bankowym jest uzasadniona, bo widzieliśmy, co się stało. Gdyby nie nowe miliardy kapitałów, nie uniknęlibyśmy katastrofy światowej gospodarki. Upadł jeden bank, po czym rządy najpoważniejszych krajów świata powiedziały: nie dopuścimy do upadku żadnej innej ważnej instytucji finansowej. To była niesłychana i historyczna deklaracja polityczna. Gdyby nie to, wiele banków by zbankrutowało jak Lehman Brothers. AIG, Citi czy Royal Bank of Scotland na pewno by nie przetrwały. A gdyby nastąpiła fala upadłości, tobyśmy się nie pozbierali i wrócili do epoki kamienia łupanego. To nie byłoby -5 proc. PKB, tylko -25 proc.

Źródło: To dobrze, że Polska nie uległa panice
Cezary Szymanek , Jakub Kurasz 12-10-2009

Może ktoś zna Pana Belkę osobiście. Niech podpowie mu aby napisał pracę naukową o „Niezrównanej roli i wkładzie bankowości w rozwój cywilizacji”
Na pewno załapał by się na Nobla. Polacy mogliby być dumni z kolejnego pisarza. W końcu byłby to pierwszy polski Nobel z literatury za pracę science fiction.

SB zdecyduje o losach CBA

Prokurator Bogusław Olewiński, który zamierza postawić zarzuty Mariuszowi Kamińskiemu, był w latach 1985-1990 zarejestrowany jako współpracownik Służby Bezpieczeństwa – dowiedział się portal Fronda.pl.

Rzeszowski prokurator został zarejestrowany przez SB, gdy był studentem Uniwersytetu w Rzeszowie. Najpierw przez wydział III, potem przez wydział B Służby Bezpieczeństwa. – Pierwszy z tych wydziałów zajmował się walką z tzw. przeciwnikiem wewnętrznym, prócz Kościoła, którym zajmował się wydz. IV. Wydział B prowadził obserwacje, to były najczęściej osoby, które chodziły za figurantami, zajmowały się regularnym szpiegowaniem, często to byli szatniarze, portierzy, ale nie tylko – mówi w rozmowie z portalem Fronda.pl historyk IPN Antoni Dudek. Próbowaliśmy się skontaktować z prokuratorem Olewińskim, ale nie odbierał telefonu.

Jak dokładnie wyglądały kontakty Olewińskiego z SB? To będzie raczej trudne do ustalenia, bo jego teczka została zniszczona w 1990 roku. Zachowała się natomiast karta rejestracyjna. – Jeśli zachowała się teczka, a nie zachowały się inne materiały, wówczas dla sądów nie jest to dowodem dla współpracy. Jeśli jednak w ewidencji znajduje się pseudonim, a szczególnie numer rejestracji, wówczas można odnaleźć daną osobę w innych dokumentach – mówi Antoni Dudek.

Wyrok skazujący Mariusza Kamińskiego może zapaść już dzisiaj i będzie prawdopodobnie pretekstem do zdymisjonowania szefa CBA przez premiera Donalda Tuska. Dla rządu to bardzo korzystne, bo zmniejsza szanse na wyjaśnienie sprawy tzw. afery hazardowej, w którą zamieszani są najbliżsi współpracownicy Tuska.

Treść zarzutów jest objęta tajemnicą. Wiadomo jedynie, że dotyczą nadużycia władzy przy prowadzeniu akcji CBA ws. afery gruntowej w 2007 roku. Jeden z prokuratorów, który widział akta sprawy twierdzi w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że nie ma w nich wystarczających dowodów, aby postawić zarzuty Mariuszowi Kamińskiemu.

Podobnie twierdził także – zdaniem Mariusza Kamińskiego – prokurator Bogusław Olewiński. Ale podobno zmienił zdanie i szef CBA uważa, że wyrok dla niego niekorzystny będzie spowodowany naciskami politycznymi. Informował o tym m. in. w piśmie do ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy. Prokurator Olewiński prowadzący postępowanie wielokrotnie miał bowiem stwierdzać, że na bazie zgromadzonego materiału nie ma podstaw do formułowania zarzutów w tej sprawie. „Pan prokurator Olewiński sygnalizował podczas rozmów po przesłuchaniach funkcjonariuszom CBA, że uniemożliwiono mu umorzenie sprawy. Nacisk na jego osobę wywierał ówczesny Prokurator Krajowy Marek Staszak, który podczas bezpośredniej rozmowy domagał się postawienia mi zarzutów” – napisał Kamiński w liście do Andrzeja Czumy. Zdaniem szefa CBA, prokurator Olewiński twierdził także, że w przypadku próby umorzenia, sprawa może być mu odebrana i „że obawia się zwolnienia z prokuratury.”

Źródło Fronda: Przez pięć lat był zarejestrowany przez SB, teraz rozstrzygnie o losie CBA
5 października 2009

Kiedy spłacisz 70000 zł Tuskowego długu

Dobry artykuł o zadłużeniu Państwa ukazał się w Rzepie. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek na jej łamach przedstawiono w taki sposób ten problem. Miejmy nadzieję, że rozwinie się z tego jakaś większa dyskusja w mediach. No i oczywiście, że temat zostanie podjęty przed przyszłymi wyborami.

A ludzie żyją sobie szczęśliwi i nieświadomi. Sądzą, że zawsze będzie można korzystać z bezpłatnej służby zdrowia a po 65 roku życia będzie można przejść na dożywotnią emeryturę (zapewniającą godne życie :).
Ależ to będzie niemiłe zaskoczenie dla większości społeczeństwa jak to wszystko się skończy.

Dla tych którzy przejrzą na oczy czytając poniższy artykuł polecam ANTYPORADNIK PRZYSZŁEGO EMERYTA i CZWARTY FILAR

Ogólnie polecam blog Dwa Grosze Po przeczytaniu kilkudziesięciu wpisów wpada się w małą panikę (albo dużą). Mimo dyskomfortu warto.

———

Ostrożne uwzględnienie samych kosztów dotychczasowych obietnic emerytalnych bez kosztu darmowego leczenia oznacza, że dług publiczny na głowę każdego obywatela wynosi ponad 70 tys. złotych

Według oficjalnych statystyk dług publiczny w przeliczeniu na jednego obywatela Polski wynosi około 17 tys. złotych. Jednak tak naprawdę jest on znacznie wyższy. Oficjalne dane na temat zadłużenia sektora publicznego, czyli tak naprawdę nas, podatników, są niejasne i nierzetelne, bo ujmują tylko małą część istniejącego zadłużenia. Głównym brakującym elementem w statystyce zadłużenia publicznego są dopłaty z budżetu, czyli z naszych podatków, do emerytury oraz zakup usług leczenia, które są płatne później niż w bieżącym roku budżetowym. Taki nierzetelny sposób księgowania jest wygodny dla polityków. Pozwala im chwalić się bieżącymi wydatkami bez ukazywania ich długoterminowych konsekwencji. Gdy na przykład kilka lat temu Sejm uchwalił wcześniejsze emerytury górnicze warte 70 mld zł, to oficjalny dług państwa nie wzrósł ani o złotówkę. A przecież posłowie skutecznie zobowiązali nas do wypłaty tej sumy w przyszłości.

Ostrożne uwzględnienie samych kosztów dotychczasowych obietnic emerytalnych bez uwzględnienia wszakże kosztu darmowego leczenia oznacza, że dług publiczny na głowę każdego obywatela sięga ponad 70 tys. złotych. Tak więc dług publiczny Polski wynosi nie około 47 proc. PKB, jak twierdzi się oficjalnie, lecz ponad 200 proc. PKB!

Co to jest dług

Dane te nie zaskoczą rozsądnego człowieka, który wie, co to jest dług. Bo wie on, że dług to pieniądze, które jesteśmy winni innym. By to zrozumieć, nie trzeba znać ani ekonomii, ani księgowości. Tą logiką kieruje się prawo, które zobowiązuje sektor prywatny do księgowania wszystkich jego zobowiązań. Jednak państwo uznaje, że obowiązuje je inna logika. Państwo uznaje bowiem, że nie musi księgować całego swojego długu.

Liczne autorytety i aparat państwowy udają, że dług można dowolnie definiować, a duża część zobowiązań z odległej przyszłości nie istnieje w teraźniejszości. Jest to nierzetelne. By jasno i rzetelnie przedstawić sytuację finansową Polski, należy ująć i przedstawić całe zadłużenie sektora publicznego niezależnie od terminu jego zapłaty i niezależnie od tego, komu zobowiązaliśmy się zapłacić te pieniądze.

Na razie państwo poprawnie księguje tylko papiery wartościowe emitowane przez sektor publiczny, takie jak obligacje Skarbu Państwa, oraz kredyty zaciągnięte w bankach. Dlatego ten rodzaj długu, bez względu na to, czy jest płatny za rok czy za dziesięć lat, jest uwzględniony w oficjalnej statystyce zadłużenia sektora publicznego. Natomiast zobowiązania państwa wobec Polaków w postaci przyszłych emerytur oraz obiecanego darmowego leczenia są księgowane tylko w budżecie roku, w którym zostaną zapłacone. Oznacza to, że dopłaty do emerytur i koszt leczenia bieżącego roku są zaksięgowane w budżecie na rok 2009. Natomiast te same zobowiązania za lata 2010, 2011, 2012 itp. nie są nigdzie ujęte. Choć, oczywiście, jak najbardziej stanowią wymagalne zobowiązania państwa. Takie księgowanie stanowczo zaniża dane dotyczące zadłużenia sektora publicznego. Takie ujęcie długu publicznego byłoby rzetelnym uproszczeniem, gdyby struktura wiekowa społeczeństwa się nie zmieniała – mniej więcej ta sama liczba emerytów, rencistów i osób wymagających leczenia przypadałaby na pracujących i płacących podatki. Ale od lat 60. ubiegłego wieku nasze społeczeństwo się starzeje.

Negatywne konsekwencje

Dotychczasowy sposób przedstawiania zobowiązań Polski ma poważne negatywne skutki, zwłaszcza dla młodych i nienarodzonych Polaków. Wyższe ukryte zadłużenie dziś oznacza większe podatki oraz redukcję świadczeń w przyszłości, gdy trzeba będzie spłacić całe, zarówno to ujawnione, jak i nieujawnione w oficjalnych danych, zadłużenie. Na takiej zasadzie zadziałała reforma emerytalna. Przejście od systemu pokoleniowego, w którym dzieci i wnuki płaciły za emerytury rodziców i dziadków, do systemu składkowego, w którym każdy oszczędza na swoją emeryturę, polega na tym, że obecni młodzi zapłacą za emerytury dwa razy. Najpierw zapłacą za emerytury swoich dziadków i rodziców, a potem jeszcze raz zapłacą za własne niższe emerytury. Podobnie trzeba będzie zrobić z emeryturami mundurowymi, sędziów, prokuratorów, rolników oraz kosztami leczenia wszystkich Polaków.

Ukrywając przed nami skalę rzeczywistego zadłużenia, rządzący ze wszystkich obozów politycznych chcą ukryć, że w przyszłości czekają nas podwyżki podatków oraz niższe, niż obiecano świadczenia. Rzetelnym sposobem prezentowania zadłużenia sektora publicznego jest ukazanie całego zadłużenia niezależnie od terminu jego zapłaty i tego, komu winni jesteśmy pieniądze.

Najczęstszą odpowiedzią na rozbieżność pomiędzy oficjalnymi danymi a rzeczywistym zadłużeniem publicznym jest stwierdzenie: „ale w innych krajach też tak robią”. Owszem, w większości krajów, choć nie we wszystkich, władze tak liczą dług, by nie oddawał on prawdziwego, a wyższego poziomu zadłużenia.

Politycy wszystkich krajów mają tendencję do wydawania więcej, niż podatnicy są w stanie zapłacić. Sytuacja Polski jest więc podobna do większości rozwiniętego świata. I tu, i tam politycy zaaprobowali metodologię liczenia zadłużenia publicznego, która zaniża oficjalnie podawane zadłużenie publiczne. I przez wiele lat mogli tak czynić bezkarnie, ponieważ fałszowano księgowość zobowiązań wybiegających dziesiątki lat do przodu.

Kto za to zapłaci

Długi, które zaciągali politycy, stawały się wymagalne dawno po tym, gdy nie tylko kończyły się ich kadencje, ale również, gdy większości z nich już nie było wśród nas. Za emerytury rolnicze udzielone przez Gierka, liczne branżowe przywileje emerytalne utworzone przez ekipę Jaruzelskiego płacą podatnicy, którzy wtedy byli dziećmi lub których jeszcze w ogóle nie było. Podobnie będzie z kosztem umożliwienia zdrowym ludziom przechodzenia na renty i wcześniejsze emerytury przez SLD w połowie lat 90.

Młodzi podatnicy będą płacić jeszcze przez wiele lat po tym, gdy politycy, którzy zwiększyli tym rozdawnictwem swą popularność i władzę, odejdą z polityki lub wręcz z tego świata. Okres rozliczenia się z podjętych zobowiązań można było dodatkowo przedłużać, zaciągając nowe kredyty w miejsce wcześniejszych zobowiązań. Pożyczanie bowiem to przesuwanie konsumpcji w czasie – z przyszłości na teraźniejszość – oraz przesuwanie płatności z dziś na przyszłość.

Ale większy dług dziś to wyższe podatki i mniej pieniędzy na inwestycje i świadczenia jutro. A niestety, dalej już tak przerzucać długów na przyszłość się nie da. Ta niegdysiejsza odległa przyszłość jest już coraz bliżej, a my bierzemy udział w bezprecedensowym starzeniu się społeczeństw. I dziś już możemy stwierdzić, że nawet po wielu reformach nie starczy pieniędzy podatników na istniejące, ale niezewidencjonowane zobowiązania państwa. Powojenny system opieki społecznej opierał się na opłatach pokoleń młodszych na wydatki socjalne starszych.

System ten sprawdzał się dobrze, dopóki rosła liczba podatników. Jednak od lat 60. ubiegłego wieku wraz ze starzeniem się społeczeństw coraz mniejsza liczba pracujących musi utrzymać coraz większą liczbę beneficjentów różnych przywilejów obiecanych w przeszłości przez polityków. Starzenie się społeczeństwa uczyniło dotychczasowe sposoby zabezpieczenia socjalnego coraz bardziej kosztownymi, dolegliwymi i niedającymi się utrzymać w niedalekiej już przyszłości.

Co możemy zrobić?

Zachowujmy się tak, jakbyśmy byli bardzo zadłużeni – bo jesteśmy. W najbliższych dekadach Polska potrzebuje wygenerować znaczną nadwyżkę budżetową oraz ograniczyć koszty przywilejów emerytalnych i darmowego leczenia na koszt podatników – w innym wypadku czekają nas drastycznie wyższe podatki oraz drastycznie niższe świadczenia.

Oznacza to zmniejszenie wydatków państwa, podniesienie podatków oraz unieważnienie części zobowiązań. Im szybciej dokonamy tych zmian, tym mniej będą one bolesne. Ponadto elementarna uczciwość wymaga, by policzyć poziom prawdziwego zadłużenia Polski – i podawać go do wiadomości publicznej co roku w ustawie budżetowej oraz co miesiąc razem z danymi na temat zadłużenia publicznego.

Tak, by wszystkie pokolenia Polaków mogły z pełną świadomością zadecydować, na jaki system zabezpieczeń społecznych stać nas tak naprawdę, a nie według nierzetelnych liczb przedstawianych nam dotychczas. Bez rzetelnych informacji demokracja nie działa. Brak pełnej ewidencji tworzonych zobowiązań pozwala rządzącym rozdawać liczne przywileje w celu zwiększenia swej władzy bez ukazywania społeczeństwu pełnych kosztów takich działań.

Autor jest absolwentem Harvard UnivAssociates i Deutsche Morgan Grenfell.

Rzeczpospolita: Dług publiczny: rośnie, będzie jeszcze gorzej
Paweł Dobrowolski 05-10-2009

Marek Edelman

Niezwykła jest rola, jaką w historii Polski odgrywał Marek Edelman. Występuje w niej jako przywódca powstania w Getcie Warszawskim, jako wybitny lekarz kardiolog, który niejednemu uratował życie, jako strażnik pilnujący pamięci o zabitych i pomordowanych. Jego nazwisko pojawia się w dziejach polskiej opozycji antykomunistycznej. Wszystkie te opisy są prawdziwe, ale nie wyczerpują całej złożoności jego działań i historii.
Źródło Gazeta Wyborcza

Marek Edelman o sobie i swoich dokonaniach w czasie pobytu w Getcie warszawskim:

My, bundowcy, byliśmy jedyną organizacją polityczną mającą pieniądze. Nowojorska organizacja robotnicza, do której należał szef amerykańskich związków zawodowych Dubiński, od samego początku przysyłała pieniądze. Natomiast syjoniści nie mieli ani grosza. Ich towarzysze z Palestyny porzucili ich. Żeby wystarać się o broń, urządzaliśmy „eksy”, czyli ekspropriacje. Chodziło się do bogatych Żydów, do przemytników czy do żydowskich policjantów, terroryzowało się ich i zabierało forsę. Kasę Judenratu ograbiliśmy na setki tysięcy złotych, obrabowaliśmy też przedsiębiorstwo aprowizacyjne. Posunęliśmy się nawet do porwania. Lichtenbaum, przewodniczący Judenratu po Czerniakowie, odmówił pieniędzy. Uwięziliśmy więc jego syna. Trzymaliśmy go przez 12 godzin. Do Lichtenbauma napisaliśmy, że trzymamy chłopca z nogami zanurzonymi w cebrzyku z lodowatą wodą, tak że na pewno nabawi się choroby. Przyszli z pieniędzmi. Innym razem żydowski policjant, zresztą skurwysyn, nie chciał dać nam pieniędzy. Przyszliśmy do niego około czwartej, gdy termin ultimatum upływał. – Nie chcesz dać? – spytaliśmy i zastrzeliliśmy go. Po tym zdarzeniu wszyscy płacili. W sumie pieniędzy nam nie brakowało. To my byliśmy prawdziwą władzą w getcie. To my decydowaliśmy, jak mają żyć ludzie, którzy pozostali w getcie. Nazywali nas „partią”. Gdy partia coś kazała, było to wykonywane.(…) Tylko w marcu 1943 roku wykonaliśmy trzy wyroki śmierci na kolaborantach.

Źródło: Marek Edelman, „Strażnik Marek Edelman opowiada”, ISBN 83-7006-919-3, str. 76
http://pl.wikiquote.org/wiki/Marek_Edelman

Wspaniali są socjalistyczni bohaterowie nieprawdaż. Najciekawsze jest to, że ich metody zawsze są takie same. Dzisiaj rabują i zastraszają w białych rękawiczkach.

Żądamy natychmiastowego uwolnienia Polańskiego

Polska elita intelektualna stanęła murem za znanym księdzem, oskarżanym o zgwałcenie 13-letniego ministranta – satyryczne wariacje publicysty „Rzeczpospolitej” na temat sprawy Romana Polańskiego

Dennis Polansky, 72-letni sławny irlandzki ksiądz polskiego pochodzenia, trafił do aresztu. Policja zatrzymała go w Szwajcarii – miał odebrać w Genewie nagrodę ONZ za wieloletnią działalność dobroczynną na rzecz głodujących dzieci w Afryce. Ksiądz Polansky jest oskarżony o dokonanie gwałtu na 13-letnim ministrancie w 1977 roku, wcześniej odurzonym alkoholem i narkotykami. Dotychczas duchowny unikał wymiaru sprawiedliwości.

Ksiądz Polansky, ikona działalności charytatywnej i posługi duszpasterskiej na całym świecie, otrzymał moralne wsparcie od wielu intelektualistów, głównie z Polski, ale także z innych krajów. Elita polskiej kultury jest niemal jednomyślna: zatrzymanie księdza Polansky’ego i sposób, w jaki potraktowano tę wybitną postać, zakrawa na międzynarodowy skandal. W ostatnim tygodniu zaangażowani w działalność publiczną artyści, znamienici reżyserzy, aktorzy i krytycy filmowi, politycy i publicyści w ostrych słowach potępili szwajcarskie władze i z pełnym zaangażowaniem bronili polsko-irlandzkiego duchownego.

1. To przecież było tak dawno

Mikołaj Lizut, Roxy FM: W Irlandii specjalna komisja zajmująca się aferami pedofilskimi w Kościele katolickim sięga w swoich śledztwach 60 lat wstecz. Czyż nie działa tam instytucja przedawnienia? Przecież działa na całym świecie. A w Irlandii akurat nie? Po co dręczyć staruszków w sutannach za czyny, których niemal nikt już nie pamięta? Pozostawmy ten gwałt sprzed 30 lat ocenom historyków; nie rozumiem, dlaczego wymiar sprawiedliwości nie umorzył jeszcze tej sprawy.

Agnieszka Holland, reżyserka: Wracanie do błędów młodości księdza Polansky’ego jest po prostu okrutne. Księdzu należy się raczej łaska. Dlatego słusznie w jego obronie stanęli politycy i przedstawiciele środowiska artystycznego nie tylko w Polsce. Władze mogłyby sobie już dać spokój ze sprawą pedofilii w Kościele, po co to ciągle rozgrzebywać, jątrzyć. Naprawdę gorsze rzeczy się dzieją.

2. Takie czasy, takie okoliczności

Krzysztof Zanussi, reżyser: Nie rozumiem, o co ten cały szum. Przecież wiadomo, jakim miastem jest Dublin, jakie jest i zawsze było środowisko irlandzkich księży katolickich. Albo taki na przykład Boston, gdzie słynny arcybiskup Bernard Law tuszował skandale seksualne wśród duchowieństwa. To przecież jedno z bardziej liberalnych miast w USA. Czy nawet Poznań, za czasów arcybiskupa Paetza, który wręczał klerykom gustowne majtki z napisem „Roma”/”Amor”. Wiadomo, jaka była atmosfera, przyzwolenie społeczne na takie rzeczy. No, nie pamiętacie państwo, jak to bywało? Imprezy na plebanii, zabawa. Taki to już świat. Już nie wspomnę, że w historii Kościoła to przecież nic nowego.

3. Pryncypializm moralny

Mikołaj Lizut, Roxy FM: Nagle się okazuje, że jest całkiem spora grupka moralistów, którzy rzucają kamieniami w księży. Ciągle ci sami publicyści, komentatorzy, którzy wiedzą lepiej. W tych samych tytułach, w tych samych programach. Skąd ta zaciekłość, ta pewność sądów, ten pryncypializm moralny? Potrafią tylko rzucić kamieniem…

Kazimierz Kutz, reżyser, poseł na Sejm: Co osiągnęli w życiu ci, którzy krytykują dzisiaj duchownych? Niewiele albo zgoła nic. Ksiądz Polansky to wielka postać, zasłużona dla polskiej i europejskiej kultury. W swoim wnętrzu ks. Polansky jest tak naprawdę rozdygotanym chłopcem, świat jego emocji jest niepoukładany. Tak, ksiądz Dennis Polansky jest winny, ale pamiętajmy o dramacie, jaki dziś przeżywa – on, jego przełożeni, jego bliscy. To, co się dzisiaj wypisuje na jego temat w Internecie, jest zupełnie niewyobrażalne. To czysta, tradycyjna polska zawiść. Gorzej – to często zwierzęcy, ohydny antyklerykalizm. Ci ludzie nie tylko nienawidzą księdza Polansky’ego, oni po prostu nienawidzą wszystkich katolików.

Dorota Stalińska, aktorka: Jestem zszokowana! Jak można napisać, że mamy nasrane w głowach? Bronimy przecież wspaniałego człowieka!

4. Winni ministranci

Karolina Korwin-Piotrowska, krytyk filmowy: Ministrant sam się o to prosił. Nie wie pani, jak to jest? Matki ich do tego popychają, one to wymyślają. Liczą, że ich synowie zrobią karierę w Kościele, że seks z księdzem pomoże im w życiu. A potem nabierają wody w usta. Zastawiają pułapkę na księży. No i niektórzy księża w tę pułapkę wpadają. Już nawet nie chce mi się o tym dyskutować, te oskarżenia wobec księdza Polansky’ego są żenujące.

Krzysztof Zanussi, reżyser: Ksiądz Polansky uprawiał po prostu seks z nieletnią męską prostytutką.

Dorota Stalińska, aktorka: Nawet jeśli nie był męską prostytutką, to rzecz była wykombinowana razem z matką. Mój 20-letni syn mógłby opowiedzieć, jak nastoletni chłopcy pchają się do łóżka nie tylko 20-latkom, ale i 40-latkom. Domagają się alkoholu, sami prowokują starszych mężczyzn.

5. Ogrom dobroci

Katarzyna Figura, aktorka: Ci wszyscy księża oskarżani o pedofilię powinni zostać natychmiast uniewinnieni! Nie możemy zapominać o tym, co uczynili dla biednych, schorowanych, dla całego świata. O tych jadłodajniach, szpitalach, o duchowym wsparciu, którego udzielają na co dzień. Jak można tego nie pamiętać? Stało się coś strasznego, niezrozumiałego. Taki cudowny człowiek, o takim sercu… Nie jestem prawniczką, ale zawsze będę po stronie księży! Zawsze!

Seweryn Blumsztajn, „Gazeta Wyborcza”: Wszyscy są równi wobec prawa, ale niektórym Pan Bóg dał niezwykły talent i wolę. Tacy są równiejsi. Ludzie tak wybitni jak ksiądz Polansky stanowią nasze dobro narodowe. Wszyscy się grzejemy w świetle ich dokonań. Chełpimy się nimi. Nie mamy też ich zbyt wielu. Ilu się w Polsce rodzi takich jak on? Nie usprawiedliwiam faktu, iż ksiądz zgwałcił ministranta. Apeluję tylko o pokorę wobec jego wielkiej dobroci. To dar, wobec którego jesteśmy bezradni w naszych sądach moralnych. Ja nigdy nie prowadziłem się tak źle jak ks. Polansky, ale też nie potrafię dokonać czegoś tak wybitnego jak on.

6. Podejrzani sędziowie

Agnieszka Holland, reżyserka: Ci ludzie, którzy mają w rękach los oskarżonych, prokuratorzy, sędziowie czy członkowie ławy przysięgłych, mają ogromną władzę. Ale ponieważ są tyko ludźmi, zdarzają im się błędy i nadużycia. Te sprawy nie są takie jednoznaczne. Wiadomo, że ministranci często zmieniają zeznania, że nie wszystkie oskarżenia mają odzwierciedlenie w faktach. A to, co zrobił ks. Polansky, nie było aż tak straszne, sądząc z tego, co dziś mówi ta skrzywdzona przez niego osoba.

7. Trauma II wojny

Mikołaj Lizut Roxy FM: A wie pani, ilu księży przeżyło wojnę? Wie pani, jakie to straszne doświadczenie, jaka trauma? Oni już poznali zło w najgorszej postaci, teraz jeszcze mamy na nich wysyłać prokuratorów? Ksiądz Polansky na pewno nie zasłużył na takie sponiewieranie.

Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego: Sprawa księdza Polansky’ego to oczywiście uderzenie w wizerunek Polski. Musimy temu jakoś zaradzić. Polskie władze udzielą księdzu wszelkiej pomocy prawnej.

Woody Allen, Pedro Almodóvar, Monica Bellucci, David Lynch, Costa Gavras, Giuseppe Tornatore i inni: Żądamy natychmiastowego uwolnienia księdza Polansky’ego!

Większość powyższych cytatów, jak zapewne domyślają się nasi Czytelnicy, to przeredagowane, lecz autentyczne wypowiedzi bohaterów artykułów prasowych i programów telewizyjnych z ostatnich kilku dni

Źródło: Rzeczpospolita: Brońmy księdza Polansky’ego!
Marek Magierowski 30-09-2009