Wykaz funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa z Gorzowa

Źródło: Opcja na prawo: Wykaz niektórych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej oraz członków Ochotniczych Rezerw Milicji Obywatelskiej

Lista gorzowska

Wykaz niektórych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej oraz członków Ochotniczych Rezerw Milicji Obywatelskiej szczególnie aktywnych w działaniach represyjnych wobec opozycji politycznej na terenie byłego województwa gorzowskiego w okresie stanu wojennego i w latach późniejszych:

1. Awsiukiewicz Stanisław – funkcjonariusz Komendy Wojewódzkiej MO Gorzów Wlkp., zawodnik „Gwardii” Gorzów w strzelectwie
2. Bernatowicz Marian – funkcjonariusz KW MO Gorzów Wlkp., w latach 90. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Fredry 13B, następnie podjął budowę domu
3. Bielawski Jacek – funkcjonariusz Wydziału II SB, porucznik, w 1994 r. właściciel firmy „IMEX”, adres w latach 1990-1995: Gorzów Wlkp., ul. Bohaterów Westerplatte 6
4. Boiński Mieczysław – w 1981 r. Zastępca Komendanta Wojewódzkiego MO ds. SB, pułkownik, wówczas zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul Fredry, w 1990 r.: Gorzów Wlkp., ul. Warszawska 1
5. Borczyk Jerzy – funkcjonariusz SB, fałszywy świadek oskarżenia w procesach politycznych
6. Bułach Andrzej – funkcjonariusz Wydziału II SB, kapitan, w 1994 r. funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, adres w latach 1990-95: Gorzów Wlkp, ul. Wróblewskiego 34B
7. Chojnacki Julian – funkcjonariusz KW MO Gorzów Wlkp, w 1982 r. podporucznik
8. Cichy (imię nieustalone) – porucznik, dowódca kompanii ROMO, uczestnik akcji pacyfikacyjnych w 1981 i 1982 r.
9. Czuczejko Zdzisław – funkcjonariusz Wydziału II SB, kapitan, w 1994 r. funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, następnie podpułkownik, Dyrektor Delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Zielonej Górze (!!!), 17.11.2003 r. odznaczony przez Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Srebrnym Krzyżem Zasługi (!!!), adres w 1990 r.: Gorzów Wlkp., ul. Matejki 63C
10. Dębicki Anzelm – funkcjonariusz Wydziału II SB, major, w 1994 r. Dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych w Gorzowie Wlkp., adres w latach 1990-95: Gorzów Wlkp., ul. Szwoleżerów 3B
11. Dołgowski Karol – funkcjonariusz SB, w 1988 r. odznaczony na wojewódzkiej akademii z okazji święta MO i SB
12. Dybuś Franciszek – kapitan, dowódca ZOMO Gorzów Wlkp., odpowiedzialny za bestialską pacyfikację Zakładów Mechanicznych „Ursus” 15-16.12.1981, w 1995 r. zamieszkały Gorzów Wlkp., ul. Matejki 64D
13. Dzikowski Roman – w 1981 r. porucznik, funkcjonariusz SB (syn działacza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i ORMO ze Słubic), przed 1981 r. funkcjonariusz Granicznej Placówki Kontrolnej w Słubicach i w Tuplicach (ur. w 1946 r.)
14. Gojrzewski Zenon – funkcjonariusz SB, fałszywy świadek oskarżenia w procesach politycznych
15. Gotowała Krzysztof – członek ORMO, w 1982 r. zatrudniony w PKM Gorzów Wlkp., zamieszkały: Ulim nr 78
16. Górny Stanisław – w 1987 r. podpułkownik, Naczelnik Wydziału Paszportów Wojewódzkiego Urzędu spraw Wewnętrznych Gorzów Wlkp., w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Marcinkowskiego 9E
17. Horbal Kosma – nieżyjący już Komendant Miejski MO, w 1984 r. major, zamieszkały wówczas: Gorzów Wlkp., ul. 9 Maja 1E/8
18. Hrebeniak Aleksander – funkcjonariusz KW MO Gorzów Wlkp., w 1982 r. kapitan, w 1990 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Korczaka 2 B
19. Janecki Tadeusz – funkcjonariusz SB działający na terenie Słubic i pogranicza, zamieszkały: Słubice, Os. Słowiańskie 8D, w 1995 r. współwłaściciel firmy transportowej i cichy wspólnik firmy ochroniarskiej
20. Janka (imię nieustalone) – funkcjonariusz SB, w 1982 r. porucznik
21. Januszewski Andrzej – funkcjonariusz Wydziału II SB, porucznik, w 1994 r. funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, w 1990 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Bohaterów Westerplatte 2
22. Jaros Mieczysław – funkcjonariusz SB, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Narutowicza 24
23. Jarosz Stefan – funkcjonariusz SB, w 1982 i 1983 r. fałszywy świadek oskarżenia w procesach politycznych, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Zubrzyckiego 3
24. Jarzyński Stanisław – członek ORMO, w 1982 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Garbary 16/7
25. Jaszczowski Zdzisław – funkcjonariusz SB, szczególnie agresywny (trenował sporty walki), zawodnik szachowy
26. Jędrzejewski Andrzej – funkcjonariusz KW MO Gorzów Wlkp., w 1982 r. major
27. Jurga Jerzy – funkcjonariusz KM MO, kierowca (wcześniej w Słubicach), od 1986 r. na rencie
28. Kaczmarek Marek – funkcjonariusz MO
29. Kamerduła Piotr – w 1981 r. absolwent AWF Gorzów Wlkp., inspektor Wydziału III SB Gorzów Wlkp., porucznik, giermek kapitana Mariana Styczyńskiego, w 1991 r. próbował zakładać w Gorzowie Partię „X” Stana Tymińskiego, w latach 90. szef Biura Maklerskiego PKO BP w Gorzowie Wlkp. przy ul. Sikorskiego 130, zamieszkały wówczas: Gorzów Wlkp., ul. Szwoleżerów 8C/5
30. Kamiński Zbigniew – funkcjonariusz SB, major, Zastępca Naczelnika Wydziału III SB, w 1994 r. pracownik firmy ochroniarsko-detektywistycznej Baheras, w 1982 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Okólna 29/5, w 1990 r.: ul. Zubrzyckiego 13A
31. Kantarek (imię nieustalone) – funkcjonariusz SB
32. Karwowski Zdzisław – w 1982 r. Zastępca Komendanta Wojewódzkiego MO Gorzów Wlkp., w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Żółkiewskiego 4
33. Kasprzak Józef – dowódca ZOMO w Gorzowie Wlkp., kapitan, odpowiedzialny za brutalną pacyfikację manifestacji 31.08.1982 r. w pierwszą rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych (zomowcy bili demonstrantów nawet w Katedrze, gdzie ci ostatni próbowali się schronić, rzucali petardy w stronę ołtarza, wybijali zabytkowe witraże, przez które wrzucali świece dymne; po kilku dniach jedna osoba zmarła wskutek zatrucia gazem łzawiącym), w 1994 r. funkcjonariusz Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp.
34. Kasprzak Stanisław – funkcjonariusz SB
35. Kawala Tadeusz – funkcjonariusz SB
36. (usunięty na prośbę Opcji na Prawo)
37. Kilczewski Jerzy – funkcjonariusz SB, w 1982 r. major (przed 1979 r. w Słubicach), fałszywy świadek oskarżenia w procesach politycznych, zamieszkały w 1982r i w 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Zubrzyckiego 3/10
38. Kinach Witold – członek ORMO
39. Klepka Władysław – funkcjonariusz SB, Naczelnik Wydziału Polityczno-Wychowawczego, major, w latach 90. Zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gorzowie Wlkp., 02.06.1997 r. odpowiadał za bezpieczeństwo Ojca Świętego Jana Pawła II podczas Jego pamiętnej wizyty w Gorzowie Wlkp. (!!!), adres w latach 1990-95: Gorzów Wlkp., ul. Bohaterów Westerplatte 2
40. Klimanowski Tadeusz – funkcjonariusz SB, Naczelnik Wydziału Studiów i Analiz, kapitan, w 1994 r. funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa
41. Knioch (imię nieustalone) – funkcjonariusz MO
42. Kołowski Roman – w 1981/82 porucznik, od 1978 r. Komendant Miejski MO w Słubicach, zamieszkały wówczas i w latach 90. Słubice, Pl. Przyjaźni 17, szczególnie gorliwy w akcjach represyjnych na terenie Słubic
43. Korol Waldemar – funkcjonariusz MO
44. Kosiorowski Lech – pułkownik, w 1982 r. Komendant Wojewódzki MO, zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Puszkina
45. Kościelniak Benedykt – w 1982 r. podpułkownik, dowódca ROMO Gorzów Wlkp., odpowiedzialny za akcje pacyfikacyjne na terenie ZM „Ursus” 15-16.12.1981 r., w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Korczaka 2B
46. Kozłowski Ryszard – funkcjonariusz SB
47. Krakowiak (imię nieustalone) – funkcjonariusz SB, w 1982 r. podpułkownik
48. Krycuk Tadeusz – w 1981/82 porucznik, Zastępca Dowódcy ZOMO Gorzów Wlkp., szczególnie bestialski w brutalnej akcji pacyfikacyjnej ZM „Ursus” 15-16.12.1981 r., fałszywy świadek oskarżenia w procesach politycznych, zamieszkały wówczas i w 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Mieszka I 53/3
49. Krzyżaniak Jan – w 1981 r. podpułkownik, Zastępca Komendanta Wojewódzkiego MO Gorzów Wlkp., dowódca bestialskiej akcji pacyfikacyjnej ZM „Ursus” 15-16.12.1981 r., w 1989 r. pułkownik, Zastępca Szefa WUSW Gorzów Wlkp.
50. Kusio Wiesław – w 1982 r. emerytowany funkcjonariusz MO, lecz biorący udział w akcjach na terenie Gorzowa, zamieszkały wówczas i w 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Sikorskiego 16
51. Laska (imię nieustalone) – funkcjonariusz SB
52. Lecyk Wiesław – funkcjonariusz SB, major, w latach. 90. Zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji w Gorzowie Wlkp., w 1999 r. zamieszany w przemyt samochodu, w latach 1990-95 zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Stanisławskiego 1G
53. Łapanowski Adam – funkcjonariusz MO, w 1988 r. odznaczony na wojewódzkiej akademii z okazji święta MO i SB
54. Łokcik Wincenty – pułkownik (w 1987 r. na emeryturze), zamieszkały Gorzów Wlkp., ul. Zubrzyckiego 3
55. Maciejowski Władysław (pseudonim Grisza) – funkcjonariusz Wydziału III SB, Zastępca Naczelnika Wydziału V SB, szczególnie gorliwy w akcjach nękania i prowokacji, lubował się w torturowaniu młodzieży i pałowaniu wiernych wychodzących z Katedry po Mszach Świętych za Ojczyznę i modlitwach w intencji niewinnie więzionych, fałszywy świadek oskarżenia w procesach politycznych, w 1978 r. odznaczony Medalem Janka Krasickiego, zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Staszica, w latach 90. na ul. Staszica prowadził kiosk z alkoholem i pornografią oraz koordynował handel byłych esbeków w strefie przygranicznej, zabrnął w długi i popełnił samobójstwo
56. Makowski Zdzisław – funkcjonariusz SB
57. Małkiński Zdzisław – funkcjonariusz Wydziału III SB, Zastępca Wydziału Studiów i Analiz, kapitan, w 1994 r. pracownik Biura Maklerskiego Banku Zachodniego, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Wyczółkowskiego 26
58. Marzątka Marian – w 1982 r. emerytowany funkcjonariusz MO, aktywny w akcjach stanu wojennego, w latach 80. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Broniewskiego 6C w 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Matejki 63D
59. Maternik Eugeniusz – w 1988 r. Naczelnik Wydziału PG WUSW Gorzów Wlkp., w latach 80. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Broniewskiego 6C, w 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Dowbora-Muśnickiego 26
60. Nawrocki (imię nieustalone) – funkcjonariusz SB, w 1982 r. podpułkownik, (wcześniej w Słubicach) zamieszkały w Gorzowie Wlkp.
61. Neuman Marek – funkcjonariusz Wydziału II SB, kapitan, w 1994 r. urzędnik w Wydziale Ochrony Środowiska Urzędu Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp. odpowiedzialny za parki krajobrazowe, w latach 1990-95 zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Broniewskiego 6C
62. Ociński (imię nieustalone) – funkcjonariusz SB, w 1982 r. kapitan
63. Piasek Jarosław – funkcjonariusz SB, Zastępca Naczelnika Wydziału, porucznik, w 1994 r. Zastępca Komendanta Rejonowego Policji w Strzelcach Krajeńskich, w 1995 r. zamieszkały: Strzelce Krajeńskie, ul. Wyzwolenia 18E
64. Pilitowski Jerzy – w 1981/82 r. kapitan, Naczelnik w Wydziale III SB, odpowiedzialny za akcje pacyfikacyjne, autor działań penetracyjnych wobec opozycji i współtwórca tzw. podziemia gorzowskiego zgrupowanego wokół biuletynu „Feniks”, w 1981 r. Jako dziennikarz gazety zielonogórskiej penetrował I Krajowy Zjazd Solidarności w Gdańsku, zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Marcinkowskiego 10I/5, po 1989 r. popełnił samobójstwo
65. Piosik Grzegorz – funkcjonariusz SB, oddelegowany do „Stolbudu”, w latach 1990-95 zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Broniewskiego 6F
66. Piotrowski Lucjan – funkcjonariusz SB, zamieszkały w 1982 r.: Gorzów Wlkp., ul. Kręta 5
67. Piwowar Władysław – w 1982 r. kapitan, funkcjonariusz MO
68. Poniedziałek Stanisław – Naczelnik Wydziału IV SB, major, w 1994 r. właściciel firmy ochroniarsko-detektywistycznej specjalizującej się w ochronie konwojów celnych, w latach 1990-95 zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Marcinkowskiego 9E
69. Popiołek Bolesław – funkcjonariusz SB, w 1982 r. porucznik, w latach 90. zatrudniony w Telekomunikacji Polskiej S.A., zamieszkały wówczas: Gorzów Wlkp., ul. Staszica 9A
70. Przepierski (imię nieustalone) – w 1981/82 r. jeden z dowódców ZOMO Gorzów Wlkp., dowodził w akcjach pacyfikacji demonstracji ulicznych w Szczecinie w dniu 03.05.1982 r., brutalnie rozpędzając uczestników nielegalnych w okresie PRL-u obchodów Święta Konstytucji 3 Maja
71. Przybyła Andrzej – funkcjonariusz SB
72.
73. Ratajczak (imię nieustalone) – funkcjonariusz SB, szczególnie agresywny
74. Rejter (imię nieustalone) – w 1981 r. Zastępca Komendanta Miejskiego MO w Słubicach, w grudniu 1981 r. w akcjach pacyfikacyjnych w Gorzowie Wlkp. oraz w pacyfikacji Zakładów Cegielskiego w Poznaniu, zamieszkały wówczas i w 1995 r. w Słubicach, po 1990 r. pracował w Słubicach jako zastępca dyrektora jednej ze szkół, w 1981 r. porucznik
75. Rychlewski Edmund – funkcjonariusz KW MO Gorzów Wlkp., w 1982 r. major, zamieszkały wtedy i w 1995 r. Gorzów Wlkp., ul. Łużycka 6/7
76. Secler Mirosław – funkcjonariusz Wydziału III SB, porucznik, w 1981 r. absolwent AWF Gorzów Wlkp. (praca magisterska: Rola WBTM Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej „Juventur” w kształtowaniu postaw społeczno-politycznych młodzieży gorzowskiej w latach 1979-1980. Sygnatura: M.1097), w 1994 r. prokurent w spółce z o. o. „Kliner” w Gorzowie Wlkp. przy ul. Wawrzyniaka 64, w 1997 r. współwłaściciel tej firmy i wówczas zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Fredry 1C/5
77. Sidor(imię nieustalone) – funkcjonariusz SB
78. Sidorowicz Ryszard – funkcjonariusz SB, kapitan, specjalizował się w przeszukaniach mieszkań działaczy opozycji
79. Sikora Zdzisław – funkcjonariusz SB, w 1988 r. odznaczony na wojewódzkiej akademii z okazji święta MO i SB, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Broniewskiego 6F
80. Sikorski (imię nieustalone) – funkcjonariusz SB
81. Siwek Alfred – funkcjonariusz Wydziału III SB, major, w 1994 r. szef firmy „Ston”, przez ostatnich kilka lat wydawał w Kostrzyniu miesięcznik „Kurier Pogranicza”, w 1982 i 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Broniewskiego 6D
82. Skitek Augustyn – funkcjonariusz SB, porucznik, w 1994 r. funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Myśliborska 54
83. Skomorucha Janusz – lekarz medycyny, zatrudniony w 1981-89 w KW MO (WUSW) Gorzów Wlkp., po 13 grudnia 1981 r. oddelegowany także do więzienia w Wawrowie, skąd pod pozorem pomocy internowanym przechwytywał grypsy, dziś prowadzi prywatną praktykę w przychodni przy ul. Piłsudskiego, zamieszkały wtedy i w 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Mieszka I 65A
84. Skupień Antoni – podpułkownik, Naczelnik Wydziału Ogólnego KW MO Gorzów Wlkp.
85. Słowiński Jacek – funkcjonariusz SB, adres w latach 1990-95: Gorzów Wlkp., ul. Stilonowa 24
86. Smoliński Zygmunt – funkcjonariusz SB, wyższy oficer, w 1982 i 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Berlinga 4A
87. Sobczyński Czesław – funkcjonariusz Wydziału V SB, starszy chorąży, specjalista od brutalnych pobić w trakcie przesłuchań, w latach 80. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Narutowicza 24, w 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Daszyńskiego 4
88. Sołtys Ferdynand – chorąży, funkcjonariusz KW MO Gorzów Wlkp.
89. Sołtysiak Walenty – funkcjonariusz SB, w 1982/83 fałszywy świadek oskarżenia w procesach politycznych, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Broniewskiego 6A
90. Staszewski Witold – funkcjonariusz SB, Naczelnik Wydziału Śledczego SB, major, odpowiedzialny za brutalne pobicia w trakcie przesłuchań, w 1994 r. Kierownik Zawodów Żużlowych KS „Stal-Brunat” Gorzów, w latach 1990-95 zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Broniewskiego 6B
91. Stępkowski Feliks – w 1987 r. Komendant Wojewódzki ORMO, Zastępca Dyrektora Wydziału Społeczno-Administracyjnego Urzędu Wojewódzkiego, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Kołłątaja 8D
92. Strychanin Ryszard – prawdopodobnie funkcjonariusz SB, w 1982 r. fałszywy świadek oskarżenia w procesach politycznych i zamieszkały wówczas: Gorzów Wlkp., ul. Stilonowa 18/10, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Wróblewskiego 36C
93. Styczyński Marian – funkcjonariusz SB, kapitan, zamieszkały w 1982 i w 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Bema 7A/2
94. Szafrański Jerzy – prawdopodobnie funkcjonariusz SB, fałszywy świadek oskarżenia w procesach politycznych, zamieszkały w 1982 r.: Gorzów Wlkp., ul. Sportowa 14C/8
95. Szczerbicki Edward – funkcjonariusz SB, kierownik Sekcji A, porucznik, w 1994 r. szef firmy ochroniarskiej „Sezam”, w latach 1990-95 zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Berlinga 5
96. Szmigir Zenon – w 1988 r. funkcjonariusz WUSW Gorzów Wlkp., kapitan, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Dowbora-Muśnickiego 18
97. Szumski Zbigniew – członek ORMO, w 1982 i w 1983 r. pracownik Elektrociepłowni Gorzów Wlkp., fałszywy świadek oskarżenia w procesach politycznych, wówczas zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Pomorska 35
98. Śliwiński (imię nieustalone) – funkcjonariusz SB, w 1982 r. porucznik
99. Tkaczenko Mieczysław – funkcjonariusz SB, kapitan, w 1981 r. oddelegowany do nadzoru SB nad Wojewódzkim Urzędem Telekomunikacyjnym, ekspert od zakładania podsłuchów telefonicznych działaczom opozycji, w 1995 r. zamieszkały Gorzów Wlkp., ul. Kazimierza Wielkiego 52
100. Tomaszewski Józef – funkcjonariusz KW MO Gorzów Wlkp.
101. Trajgis Zdzisław – funkcjonariusz SB, w latach 90. Komendant, Kierownik Samodzielnej Sekcji Dochodzeniowo-Śledczej I Komisariatu Policji w Gorzowie Wlkp. przy ul. Obotryckiej, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Zapolskiej 7
102. Wandziuk Witold – członek ORMO
103. Wilk Stanisław – funkcjonariusz MO w 1988 r. odznaczony na wojewódzkiej akademii z okazji święta MO i SB
104. Wnęk Kazimierz – funkcjonariusz SB, w 1982 r. kapitan, w 1995 r. zamieszkały Gorzów Wlkp., ul. Berlinga 5A
105. Wojtczak Jerzy – funkcjonariusz SB, Zastępca Naczelnika Wydziału, kapitan, od początku lat 90. po dzień dzisiejszy prowadzący punkt TOTO przy ul. Wełniany Rynek, adres w latach 1990-95: Gorzów Wlkp., ul. Wróblewskiego 45
106. Wyśmierski Henryk – funkcjonariusz KW MO Gorzów Wlkp., w 1982 r. kapitan, w latach 1990-95 zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Chodkiewicza 31
107. Zdanowicz (imię nieustalone) – funkcjonariusz SB, w 1982 r. zamieszkały: Lipki Wielkie, ul. Szosowa 1
108. Ziółkowski Stanisław – funkcjonariusz Wydziału III SB, w 1982 r. kapitan, zamieszkały wówczas: Gorzów Wlkp., ul. Gwiaździsta 7/1 109. Żołnowski Mirosław – funkcjonariusz SB, w 1982 r. inspektor Wydziału III SB, w 1982 r. absolwent AWF Gorzów Wlkp. i autor pracy magisterskiej (!!!): Stanowisko studentów IV roku wobec akcji strajkowych w Filii, organizowanych w listopadzie i grudniu 1981 r., sygnatura: M.1175, napisanej pod kierownictwem naukowym (!) doc. dra Arkadiusza Ogrodowczyka

Wykaz niektórych pracowników wymiaru sprawiedliwości szczególnie aktywnych w działaniach represyjnych wobec opozycji politycznej na terenie byłego województwa gorzowskiego w okresie stanu wojennego i w latach późniejszych (sędziowie, prokuratorzy):

1. Ascheberg Z. – sędzia
2. Bajzert Zdzisław – sędzia, adres w 1982 r.: Gorzów Wlkp., ul. Wyczółkowskiego 7/7, obecny: Gorzów Wlkp., ul. Mickiewicza 21
3. Bartkowski Zbigniew – adres w 1982 i 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Marcinkowskiego 10A/8; sędzia
4. Borowicz Marian – adres w 1982 i 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Marcinkowskiego 10B/3
5. Durlik Stanisław – prokurator
6. Głowska Urszula – adres w 1982 i 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Parkowa 2/6
7. Kokowski Marek – w latach 80. Wiceprokurator Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wlkp. delegowany do Prokuratury Wojewódzkiej
8. Kopka Alojzy – zmarły jeszcze w 1983 r. prokurator, podoficer Wojskowej Służby Wewnętrznej
9. Mazur Krystyna – w latach 80. Wiceprokurator Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wlkp.
10. Mazurkiewicz Andrzej – w latach 80. Wiceprokurator Prokuratury Rejonowej w Gorzowie Wlkp.
11. Nenycz Józef – w 2006 r. Prokurator Okręgowy w Gorzowie Wlkp.(!!!), obecnie Zastępca Prokuratora Okręgowego
12. Owczarczak P. – sędzia
13. Paduch Bogdan – sędzia, adres w 1982r: Gorzów Wlkp., ul. Marcinkowskiego 10I/16
14. Rutkowski Ryszard – adres w 1982 i 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Chełmońskiego 1F/7
15. Spychaj Krzysztof – prokurator, adres w latach 90. i do dziś: Gorzów Wlkp., ul. Sczanieckiej 70
16. Stachowiak Ryszard – sędzia, adres w 1982 r.: Gorzów Wlkp., ul. Marcinkowskiego 10A/12

Szczególnie „aktywni” tzw. dziennikarze:

1. Cudak Grażyna – zamieszkała w 1982 r.: Gorzów Wlkp., ul. Fredry 11, w latach 90. dziennikarka lokalnej telewizji Wigor i Rzecznik Prasowy Wojewody Gorzowskiego
2. Nogieć Jerzy – zmarł, w 1982 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Marcinkowskiego 10G/6
3. Włodarczak Andrzej – do dziś publikuje w „Gazecie Lubuskiej”, w 1995 r. zamieszkały: Gorzów Wlkp., ul. Warskiego 7
4. Zysnarski Jerzy – dziś określa sam siebie mianem: „publicysta niezależny”, zamieszkały w 1982 r.: Gorzów Wlkp., ul. Fredry 1D, w 1995 r.: Gorzów Wlkp., ul. Kurnatowskiego 6

Inni:

1. Karpienia Grażyna – autorka „pracy magisterskiej”: Stanowisko Studentów Akademii Wychowania Fizycznego Poznań, Filia w Gorzowie Wlkp. wobec wprowadzenia stanu wojennego w Polsce (13 grudnia 1981 r.) Gorzów Wlkp. 1982. Stron: 68. Praca magisterska wykonana w Pracowni Nauk Społeczno-Politycznych Filii poznańskiej AWF w Gorzowie Wlkp. pod kier. doc. dra Arkadiusza Ogrodowczyka. Sygnatura: M.1176. Zwykły esbecki donos uznano za „pracę naukową”, a przywódca strajku studenckiego 23-letni Wiesław Suchogórski został internowany!
2. Ogrodowczyk Arkadiusz – pracownik Pracowni Nauk Społeczno-Politycznych Filii poznańskiej AWF w Gorzowie Wlkp. W okresie PRL-u pilotował studentów, którzy chcieli zaciągnąć się do komunistycznych służb specjalnych, po 1989 r. otworzył sklep, w 1997 r. zamieszkały w Poznaniu, ul. Kosowska 4

Uprzejmie proszę wszystkich zainteresowanych, a zwłaszcza osoby represjonowane, o pomoc w uaktualnieniu listy:

Sławomir Wieczorek,
tel.: 0603-204-753
e-mail: slawek.gorzow@wp.pl

Lista gorzowskich oficerów SB

Źródło: Rzeczpospolita: Inspektor śledzi listy współpracowników
10.01.2007

Generalny inspektor ochrony danych osobowych sprawdza, czy zamieszczanie list konfidentów PRL-owskich służb specjalnych w Internecie nie jest łamaniem prawa

Działacze opozycji z lat 80., którzy dostali z Instytutu Pamięci Narodowej swoje teczki, najczęściej publikują nazwiska donosicieli i oficerów Służby Bezpieczeństwa tam, gdzie jest to najtańsze i najprostsze: w Internecie.

Generalny inspektor ochrony danych osobowych właśnie zainteresował się listą, którą w Internecie umieścił gorzowianin Sławomir Wieczorek, były działacz opozycji. Wieczorek listę nazwał „Wykazem niektórych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej oraz członków Ochotniczych Rezerw Milicji Obywatelskiej szczególnie aktywnych w działaniach represyjnych wobec opozycji politycznej na terenie byłego województwa gorzowskiego w okresie stanu wojennego i w latach późniejszych”.

„Sprawdź, czy jest tu Twój sąsiad!!! ” – zachęca w sieci.

Oprócz nazwisk funkcjonariuszy PRL-owskich służb specjalnych Sławomir Wieczorek ujawnił też nazwiska niektórych sędziów i prokuratorów, którzy represjonowali w latach 80. działaczy solidarnościowego podziemia. Na liście 141 osób są także nazwiska dziennikarzy, którzy w stanie wojennym piętnowali opozycję. – Spis nazwisk jest potwierdzony przez IPN – mówi Wieczorek.

Wykaz Wieczorka publikowany jest na stronie internetowej „Solidarności Walczącej”.

Jej administrator Romuald Lazarowicz z Wrocławia niedawno dostał list od GIODO. Generalny inspektor domaga się od niego informacji, kto jest właścicielem strony i na jakiej podstawie są na niej „przetwarzane dane osobowe” z gorzowskiej listy.

„Powyższe informacje są niezbędne do dokonania przez GIODO oceny zgodności przetwarzania danych osobowych z przepisami o ochronie danych osobowych” – napisała do Lazarowicza Bogusława Pilc, dyrektor Departamentu Inspekcji.

Lazarowicz jest zdziwiony: – Publikacja takich list nie jest zakazana. Zatajanie danych byłoby niesprawiedliwością wobec ludzi przyzwoitych, w tym bohaterów podziemia.

– W ujawnianiu dawnych kolaborantów PRL nie widzę nic złego. To nagonka. Najprawdopodobniej do GIODO doniósł któryś z byłych esbeków – podejrzewa Wieczorek.

Dlaczego GIODO interesują listy agentów w sieci? Czy znikną z polskich serwerów, czy przeniosą się na zagraniczne? Sprawą list interesowała się Ewa Kulesza, poprzedni generalny inspektor. Nie miała żadnych zastrzeżeń do takiej działalności: chociaż stowarzyszenia publikujące dane osobowe w Internecie podlegają przepisom ustawy o ochronie danych osobowych, to ustawa o Instytucie Pamięci Narodowej umożliwia tym, którzy zostali uznani za pokrzywdzonych, publikowanie danych tajnych współpracowników SB.

– Po prostu sprawdzamy, czy sprawa ta leży w kompetencjach GIODO i czy wymaga jego interwencji – tłumaczy Małgorzata Kałużyńska-Jasak, rzecznik GIODO.

– Zbierając informacje o gorzowskich funkcjonariuszach systemu komunistycznego, kierowałem się interesem społecznym. Ludzie ci, odpowiedzialni za liczne pobicia, porwania, skazujący niewinnych ludzi na wieloletnie więzienia czy stosujący takie metody przesłuchań, jak przykładanie żyletek do gardła, w wolnej Polsce za swoje czyny nie ponieśli żadnej odpowiedzialności – mówi Wieczorek.

Zgodnie z prawem agenci czy funkcjonariusze, którzy poczują się dotknięci ujawnieniem ich nazwisk, mogą kierować pozwy do sądów cywilnych.
TOMASZ SZYMBORSKI

Skandalista – David Irving – Holokaust innymi oczami

Źródło: Rzeczpospolita: Zza biurka Hitlera
09.01.2007

1.

Deportowany z kilku krajów, wielokrotnie aresztowany, na skutek licznych procesów zrujnowany finansowo. W ubiegłym roku David Irving został skazany przez austriacki sąd na trzy lata więzienia za kłamstwo oświęcimskie. Nie odsiedział całego wyroku. Dwa tygodnie temu został zwolniony z więzienia. Brytyjski historyk skarży się, że wydawcy go cenzurują, a ostatnio miewa nawet kłopoty z publikacją swych prac.

Kiedy filolog Luciano Canfora z uniwersytetu w Bari napisał książkę o historii demokracji, w której życzliwie odniósł się do komunizmu, acz zapomniał o gułagach, nikt specjalnie nie protestował. Problem pojawił się w momencie, gdy niemiecki wydawca przerażony apologetyką Stalina odmówił publikacji książki. Profesor natychmiast podniósł wrzawę, oskarżając wydawcę o stosowanie cenzury. Ten drobny incydent nie zagrozi jednak jego karierze na uczelni. O swoją przyszłość może być zupełnie spokojny. Otoczony nimbem męczeństwa będzie się cieszył nie tylko poparciem innych filostalinistów, ale też sympatią przeciętnego liberalnego inteligenta. Zapewne czekają go kontrakty książkowe i naukowe stypendia. Jest bowiem ofiarą nietolerancji.

David Irving nie może liczyć na sympatię opinii publicznej. Pisarz wybrał niewłaściwego socjalistę do wybielania. Irving jest filohitlerowcem, który opublikował biografię wodza III Rzeszy, napisaną – jak sam to określa – „zza biurka” Adolfa Hitlera, w jego optyce.

Dwa wizerunki

Der Führer wyłaniający się spod pióra Irvinga to skomplikowana postać łącząca w schorowanym organizmie nadludzką wielkość z przyziemnością i małostkowością. Z jednej strony Hitler to błyskotliwy polityk, genialny strateg wojskowy, któremu niemieccy generałowie nie dorastają do pięt. Przywódca, który cenił rycerskość i odwagę zarówno swych podwładnych, jak i wrogów. Cenił też Wielką Brytanię i chciał podzielić się z nią władzą nad światem, ale perfidny Churchill odrzucił jego ofertę. Irving twierdzi, że Hitler nie był bezwzględnym przywódcą – kochał Niemców i na każdym kroku starał się oszczędzać wojsko i cywilów. Z czasem jednak dyktator zaczął popadać w coraz większą izolację i w końcu zupełnie stracił posłuch. Irving twierdzi, że Hitler nie miał dobrej orientacji w wielu sprawach, nic prawie nie wiedział o eksterminacji ludności żydowskiej, a jeśli dowiadywał się o niej, to zawsze po czasie. Właściwie nie miał na nią żadnego wpływu, a z pewnością nigdy nie zaplanował „ostatecznego rozwiązania”. Antysemityzm Hitlera to populistyczna poza, retoryka przydatna w okresie demokratycznej walki o władzę, w końcu przez niego porzucona.

Druga twarz Hitlera w wydaniu Irvinga to twarz zwykłego człowieka, dość enigmatycznego w wyrażaniu uczuć i bardzo konsekwentnie strzegącego swojej prywatności. Hitler to taki normalny, przeciętny pan w średnim wieku, nieraz miły i sympatyczny. Co wieczór zapraszał swoich totumfackich i sekretarki na pogaduszki ciągnące się do białego rana. Herbatka, ciasteczka, anegdotki. Czasami towarzystwo urozmaicało sobie czas oglądaniem filmów. Ale wraz z pogarszaniem się sytuacji coraz częściej wpadał w furię i zupełnie nie dopuszczał przeciwnych poglądów. W tym jednak wcieleniu Der Führer jawi się jako hipochondryk, niemal codziennie szprycowany narkotycznymi koktajlami przez swojego lekarza szarlatana. Bezzębny pacjent cierpiący na pogłębiającą się chorobę Parkinsona, zbolały polityk, którego dręczy widmo nadchodzącej śmierci.

Rewizjonizm sowietologiczny

David Irving studiował historię w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. W tym czasie dominującej szkole metodologicznej w świecie anglosaskim przewodził Edward Hallett Carr. Ten słynny naukowiec twierdził – trochę upraszczając – że historia jest tylko kwestią interpretacji. I każda wykładnia dziejów może okazać się równie dobra jak inne.

Moralny relatywizm na intelektualnych szczytach bardzo pomógł rewolucji kulturowej lat sześćdziesiątych. W tym czasie w pogoni za socjalizmem i rewolucją wielu naukowców kwestionowało istnienie totalitaryzmu w państwach komunistycznych. To nastawienie dotyczyło przede wszystkim Związku Sowieckiego.

Irving postanowił zastosować identyczny zabieg metodologiczny w stosunku do III Rzeszy. Profesor Moshe Lewin twierdził, że Lenin był dobry, a tylko Stalin zły. Irving uważa, że prawdziwą odpowiedzialność za wielkie zbrodnie hitleryzmu ponosili Heydrich i Himmler.

Theodore H. von Laue twierdzi, że Lenin i Stalin byli niezbędni, by zmodernizować Rosję. Irving mówi, że Hitler również reformował niemiecką gospodarkę.

Według Isaacka Deutschera Trocki byłby najlepszym kandydatem na następcę Lenina ze względu na swój rewolucyjny dynamizm i antybiurokratyzm. Irving zastanawia się, czy Ernest Röhm reprezentujący skrajne skrzydło NSDAP nie miał racji, gdy chciał szybko doprowadzić nazistowską rewolucję do najbardziej radykalnych rozwiązań.

Inni naukowcy, tacy jak J. Arch Getty, przyjęli podejście socjologiczne. To nie Stalin był odpowiedzialny za terror, tylko legiony „małych Stalinów”, działające oddolnie i spontanicznie, a więc legiony sowieckich biurokratów oraz fanatyków, którzy wykazywali dużo większą inicjatywę niż ich przywódca. Podobnie Irving upiera się, że to nie Hitler był odpowiedzialny za zbrodnie, tylko jego esesmani, czyli ideologiczni ekstremiści, którzy w zbrodniczy sposób interpretowali przemówienia swego wodza. Adolf Hitler nie mógł zbyt wiele wiedzieć czy kontrolować, będąc całkowicie izolowanym w swoim bunkrze.

Istnieje cała szkoła naukowców, którzy w swoich pracach historycznych nagminnie pomniejszali czy wręcz przemilczali zbrodnie komunistyczne. Moshe Lewin na przykład twierdził, że chłopi właściwie sami chcieli kolektywizacji. J. Arch Getty szacował, że w Związku Sowieckim zginęło zaledwie kilkaset tysięcy ludzi, a inny sowietolog – Jerry F. Hough obniżył liczbę ofiar do dziesiątek tysięcy.

Spora część zachodniej sowietologii to usprawiedliwienie masowych morderców i ich zbrodni. David Irving przeniósł ten model sowietologicznego rewizjonizmu do studiów nad III Rzeszą. Perfekcyjnie zaadoptował jego moralny relatywizm oraz styl argumentacji.

Spontaniczna zagłada

Metodę Irvinga najlepiej widać w sposobie, w jaki traktuje on eksterminację Żydów. „Ostateczne rozwiązanie” miało oznaczać jedynie deportację wszystkich Żydów z Europy, a nie masowy mord. Do tragedii doszło bez wiedzy i rozkazu Hitlera. Nie było żadnego planu eksterminacyjnego, wódz III Rzeszy nie wydał rozkazu rozpoczęcia tego rodzaju akcji. To Himmler i jego najbliżsi współpracownicy „deportowali na wschód” europejskich Żydów. Deportacja naturalnie nie miała oznaczać eksterminacji. Niestety, na miejscu szeregowi fanatycy z SS oddolnie przeprowadzili szereg spontanicznych egzekucji. Poza tym – Irving argumentuje tu w sposób znany w Polsce z prac Jana Tomasza Grossa – antysemiccy sąsiedzi sami wymordowali Żydów, wyręczając na początku SS, które dopiero potem przyłączyło się do masakr. Poza tym Żydzi ginęli na skutek epidemii w gettach, bo jak twierdzi historyk, niedostatecznie przestrzegali zasad higieny. Ponadto Irving ma wątpliwości co do istnienia obozów zagłady. Auschwitz to właściwie zbiór przedsiębiorstw przemysłowych, przy których funkcjonował obóz pracy. Irving nie twierdzi wprost, że nie gazowano tam ludzi, raczej stara się pominąć tę sprawę.

Eksterminację Żydów w czasie II wojny światowej traktuje jako serię lokalnych masakr, zwykle oddolnych, w małym lub żadnym stopniu niepowiązanych ze sobą.

To nie koniec. David Irving niezbyt chętnie zastanawia się, ilu Żydów czy Polaków zginęło z ręki narodowych socjalistów. Od czasu do czasu skapuje mu krokodyla łza nad jakimiś masowym mordem ludzi uznanych przez Hitlera za wrogów. Natomiast bardzo dokładnie podlicza, jak wielu niemieckich cywili straciło życie podczas alianckich bombardowań. Stara się przekonać czytelnika, że bombardowania te nie były niczym innym jak masową eksterminacją. Opisuje koszmarne pożary, mówi o setkach tysięcy, a nawet milionach ludzi spalonych lub uduszonych z braku powietrza w zawalonych piwnicach i schronach. W jego opisach niemieckie miasta jawią się jako wielkie obozy zagłady, w których mordowano bezbronnych cywili. Tak, jakby chciał zbudować analogię do prawdziwych obozów śmierci w Generalnym Gubernatorstwie. Porównać piwnice Drezna i innych miast niemieckich do komór gazowych, a domy do krematoriów. Aluzja jest nadto przejrzysta.
2.

Jeszcze bardziej sprytne jest jednak twierdzenie Irvinga, że Holokaustu nie było. Miały miejsce jedynie nieskoordynowane masakry ludności żydowskiej. Polityka III Rzeszy nie była jedną stałą i konsekwentną akcją tępienia Żydów. Przechodziła rozmaite stadia i fazy. Politycy narodowosocjalistyczni rozważali różne rozwiązania, w tym deportacje na Madagaskar, na Wschód, a w końcowej fazie wojny – oddanie Żydów zachodnim aliantom w zamian za dostawy ciężarówek.

Takie uszeregowanie faktów jest rzuceniem wyzwania obowiązującym interpretacjom w historiografii. Szczególnie zagrożone są koncepcje historyków takich, jak Lucy Dawidowicz, która pisała, że wojna przeciw Żydom trwała bez przerwy od 1933 do 1945 roku. Że miała miejsce stała eskalacja prześladowań, której kulminację stanowiły decyzje z 1942 roku oznaczające systematyczny, masowy mord żydostwa europejskiego.

Pozorna logika Irvinga nie wytrzymuje próby, gdy odejdziemy od instytucjonalnego modelu Holokaustu preferowanego przez Dawidowicz i spróbujemy pojąć ten zbrodniczy fenomen, tak jak on tego chce – jako wydarzenie rewolucyjne.

Niewypowiedziane rozkazy

Hitler doszedł do władzy w Niemczech głównie na drodze demokratycznej, toteż III Rzesza powstawała w miarę spokojnie. Przejęcie kontroli nad państwem było wynikiem kompromisu, a nie rewolucyjnej rzezi. Stare, znienawidzone przez narodowych socjalistów elity pozostały w wielu strukturach państwowych. Przedsiębiorcy i arystokraci zachowali w większości swoją własność i przywileje. Działacze konkurencyjnych partii socjalistycznych – komuniści i socjaldemokraci – zostali częściowo wchłonięci przez NSDAP. „Burżuje” i „reakcjoniści” z partii centrowych i konserwatywnych zostali „zasymilowani” przez państwo, a tylko ich nieprzejednani przywódcy zepchnięci na margines, albo – wyjątkowo – byli prześladowani. Obiecywana rewolucja narodowosocjalistyczna sprowadzona została w dużym stopniu do sfery prawa, instytucji i retoryki. W porównaniu ze stalinowskim terrorem w Związku Sowieckim hitlerowskie represje z lat trzydziestych były stosunkowo ograniczone. Narodowosocjalistyczna inżynieria społeczna pozostawała na poziomie marzeń i obietnic. Krępował ją tradycjonalizm społeczeństwa niemieckiego, szczególnie religijny, wytrwale broniony przez Kościół katolicki. Nazistowski radykalizm pozostawał nienasycony. Sen Hitlera o potędze Niemiec, o nowej przestrzeni życiowej nie mógł się spełnić w granicach III Rzeszy. Rewolucja żądała wojny. I tak Hitler traktował wojnę – jako swoją rewolucję.

Jako narodowy socjalista kochający Niemców wolał jednak, aby jej terror dotknął głównie obcych, a szczególnie Żydów.

Przez cały okres III Rzeszy zmagano się z następującym dylematem: jak pogodzić chaos rewolucyjnej anarchii z potrzebą zachowania porządku? Dlatego też praktykę masowego rozstrzeliwania wrogów zastąpiono z czasem metodą przemysłową: gazowaniem. Nowoczesna organizacja masowego uśmiercania pozwalała Hitlerowi na kontynuowanie rewolucji i zachowanie porządku, przynajmniej do pewnego stopnia.

Pod względem liczby ofiar kulminacja Holokaustu miała miejsce jesienią 1942 i jesienią 1943 r. Jego dynamikę i logikę dyktował nie tylko radykalizm nazistowskiej policji i jej formacji pomocniczych, ale również konflikty z konkurencją: narodowosocjalistycznymi urzędnikami cywilnymi, którym natychmiastowa eksterminacja Żydów nie była na rękę, przeszkadzała bowiem w eksploatacji siły roboczej, utrudniała prowadzenie wojny, pogłębiała jej skutki. Apetyt nazistowskich rewolucjonistów rósł jednak w miarę jedzenia. Stąd mordy nasilały się wraz z rozpędzaniem pociągu rewolucji, z upływem czasu, z brutalizacją wojny.

Gdy spojrzymy na eksterminację Żydów jako pozornie chaotyczny fenomen rewolucyjny ograniczony potrzebami wojennymi, Holokaust może się jawić jako logiczna całość. A że historycy nie znaleźli rozkazu Hitlera? Co z tego? Lenin też nie wydał szczegółowego rozkazu, aby mordować stare elity, a bolszewicy i ich sojusznicy masowo eksterminowali białoruczkich. Wystarczyły płomienne mowy Lenina, pełne jadu i nienawiści do „wrogów ludu”. A przecież odpowiedzialność Lenina za masowe mordy jest oczywista.

David Irving sam przyznaje, że Hitler nieustannie występował przeciw Żydom. Narodowy socjalizm oparty był na rasistowskim antysemityzmie. W takim kontekście konkretny rozkaz nie był potrzebny. Narodowosocjalistyczni rewolucjoniści rozumieli podświadomie, o co chodziło. Priorytetem było zwycięstwo, podobnie jak u bolszewików.

Do uchwycenia dziwnej logiki w rozumowanie Irvinga przydatna jest również analogia do odgórnej rewolucji Stalina z okresu 1929 – 1941. Sowiecki przywódca przez różne dyrektywy – propagandowe, administracyjne, policyjne – zorganizował kolektywizację, Wielki Głód, industrializację, Wielką Czystkę, masowe deportacje, gułagi. Zginęły miliony. Odgórną rewolucję przeprowadzali na miejscu oddolnie komunistyczni fanatycy. Posługiwali się machiną państwa. W rozmaitych wypadkach, w ramach wyznaczonych przez intencje Stalina, dochodziło do spontanicznych zachowań, przyspieszania rewolucyjnych „osiągnięć”. Sowiecki dyktator ganił u wykonawców „zawrót głowy od sukcesów”, piętnował „wypaczenia” kadr. „Dziwił się”, kiedy dowiadywał się o „ekscesach”.

Podobnie rzecz się miała z Hitlerem. „Dziwił się”, gdy słyszał o masakrach, choć masowe mordy odbywały się zgodnie z logiką narodowosocjalistycznej rewolucji. Jej założenia powstały odgórnie i wprowadzano ją odgórnie. Wykonanie spadało na rzesze sfanatyzowanych narodowych socjalistów, którzy swoim entuzjazmem pobudzali rewolucję oddolnie. Mieli przy tym do dyspozycji machinę państwa. W tym sensie niemiecki wódz nie musiał znać więcej szczegółów niż Stalin.

Trzecia szkoła

Badaczy Holokaustu na Zachodzie można podzielić na trzy szkoły: intencjonalistów, funkcjonalistów oraz negacjonistów. Pierwsi twierdzą, że od samego początku istniał odgórny plan wymordowania Żydów, jego architektem był Hitler, a III Rzesza zdążała do tego celu od 1933 r. Główny przedstawiciel intencjonalistów to wspomniana już Lucy Dawidowicz. Funkcjonaliści pod wodzą Raula Hilberga twierdzą, że takiego planu nie było, a Holokaust był rezultatem działań niższych szczebli nazistowskiej biurokracji.

Negacjoniści zaś dowodzą, że Holokaustu w ogóle nie było. Ich najbardziej wpływowym przedstawicielem jest David Irving, który redukuje zagładę Żydów do serii spontanicznych pogromów niepołączonych w logiczną całość. Mówi on o spisku milczenia najwyższych funkcjonariuszy hitlerowskiej policji, a szczególnie o intrygach Himmlera i Heydricha, dzięki którym Adolf Hitler nigdy nie dowiedział się o masowych mordach.

Irving podkreśla, że jego metodologia odzwierciedla przyjęty w Wielkiej Brytanii system postępowania sądowego. Jednoznacznie przyznaje więc, że podjął się funkcji adwokata podsądnego. A adwokat w systemie anglosaskim ma obowiązek przedstawić jak najbardziej pozytywny wizerunek swego klienta, całkowicie kwestionując jego udział w zbrodni.

Często wydaje się, że Irving padł ofiarą nazistowskiej propagandy. Na przykład kiedy określa skrytobójczy zamach Herszela Grynszpana na niemieckiego dyplomatę jako syjonistyczną prowokację, a noc kryształową jako syjonistyczna pułapkę, czyli sugeruje, że „syjoniści” sami wywołali pogrom. Nie można zaprzeczyć, że wydarzenia te wywołały na świecie falę sympatii dla ludności żydowskiej, ale jakiemu celowi miałby służyć taki spisek?

W innym miejscu Irving upiera się, że po zabiciu Heydricha zebrało się na wiecu 30 tys. czeskich robotników, by potępić zamachowców. Była to według niego spontaniczna reakcja wdzięczności, gdyż nazistowski protektor miał wprowadzić pierwsze w historii Czech ubezpieczenia społeczne i emerytury dla robotników. Tymczasem instytucja ubezpieczeń społecznych istniała jeszcze za Franciszka Józefa, a ich zasięg został rozszerzony w niepodległej Czechosłowacji. Prawdą jest natomiast, że w czasie niemieckiej okupacji czescy robotnicy otrzymywali większe przydziały żywności niż robotnicy w Rzeszy. Miało to związek ze strategicznym znaczeniem czeskiego przemysłu pozostającego bardzo długo poza zasięgiem alianckich bombowców. Okupant przekupywał żywnością doskonale pracującą na rzecz wysiłku wojennego III Rzeszy czeską siłę roboczą.

Wbrew dokumentom i licznym monografiom Irving twierdzi, że Kościół katolicki popierał NSDAP i Hitlera. Historyk upiera się, że tacy bohaterowie niemieckiego ruchu oporu, jak Martin Niemöller czy Hans Oster byli entuzjastycznymi zwolennikami Hitlera i narodowego socjalizmu, a do opozycji przeszli ze strachu, bowiem czuli, że wojna została przegrana.

Irving w równie nonszalancki sposób pisze o sprawach polskich. Twierdzi, że w latach 1939 – 1943 wysiedlono z zachodniej części Polski do Generalnego Gubernatorstwa „tylko 365 tys. ludzi”. W rzeczywistości ofiar wypędzeń było dwa lub nawet trzy razy więcej. Natomiast tam, gdzie mowa jest o stratach niemieckich, chętnie daje wiarę hitlerowskiej propagandzie, że Polacy zmasakrowali w Bydgoszczy 7 tys. niemieckich cywili we wrześniu 1939 roku.
3.

Nie oznacza to jednak, że prace Irvinga są zupełnie bezwartościowe. Raul Hilberg, jeden z czołowych badaczy Holokaustu, podkreśla, że warto czytać rewizjonistów, a nawet negacjonistów, trzeba znać bowiem ich sposób myślenia. Pomaga to wzmocnić własne argumenty, usprawnić metodologię i zapoznać się z nieznanymi źródłami, a często nawet z zapomnianymi faktami.

Prowokator

David Irving denerwuje wielu historyków nie tylko swoim stosunkiem do zagłady Żydów, ale też złośliwym przypominaniem niewygodnych faktów. Kto wiedział, że w latach dwudziestych Adolf Hitler pisał pod pseudonimem do „New York Timesa” i otrzymywał za to honorarium?

Gdy od jakiegoś czasu polityczna poprawność każe pisać tylko o nazistach, a nie o Niemcach, Irving podaje, że w latach trzydziestych na Hitlera głosowało 90 proc. elektoratu. Historyk twierdzi, że „ta monolityczna solidarność Führera i ludu dotrwała – jak wykazują badania – do samego końca, wbrew temu, co wyobrażają sobie następne pokolenia”. Świętej krowie lewicy, czyli opinii, jakoby powstańcy antykomunistyczni w Hiszpanii byli nazistami, a Franco hiszpańskim Hitlerem, Irving dedykuje następujący cytat z wodza III Rzeszy: „Poparliśmy złego konia w Hiszpanii. Byłoby lepiej gdybyśmy poparli republikanów. Oni reprezentują lud. Zawsze moglibyśmy później przekształcić tych socjalistów w dobrych narodowych socjalistów. Ludzie wokół Franco to są reakcyjni klerykałowie, arystokraci, bankierzy. Oni nie mają nic zupełnie wspólnego z nami, nazistami”.

Profesjonalnych historyków Irving nie zaskoczy niczym szczególnie nowym. Wyjątkiem mogą być mało znane fakty bądź ich interpretacje. Nie należy jednak go lekceważyć, mimo że z punktu widzenia standardów akademickich jego dzieła trzeba traktować jako naukowy ekwiwalent amerykańskiego musicalu ” Springtime for Hitler”. Trzeba bowiem pamiętać, że dla zwykłego czytelnika jego książki są nierzadko jedynym źródłem wiedzy o III Rzeszy.

Rewizjonizm Irvinga nie jest na pokaz. Pisarz namalował swój apologetyczny portret Hitlera na podstawie wieloletnich pracowitych badań w kilkudziesięciu archiwach i prywatnych zbiorach na całym świecie. Tu nie chodzi li tylko o sprzedaż książek. Irvingowi podoba się system narodowosocjalistyczny, uważa go za lepszy od ustroju liberalno-demokratycznego, a do tego lubi i podziwia Hitlera. Z aprobatą cytuje jego opinie, że „cudzoziemiec”, najpewniej „Anglik”, sympatyzujący z Niemcami i dobrze je znający, lepiej zrozumie wodza III Rzeszy niż niemieccy historycy. Hitler spodziewał się, że ten cudzoziemiec zdobędzie się na „obiektywne i sprawiedliwe potraktowanie” Führera. W tym hitlerowskim sensie misja Irvinga została spełniona…

Wybitny sowietolog brytyjski Robert Conquest porównał stalinofila Luciano Canforę do hitlerofila Davida Irvinga. Obaj są siebie warci. I postawę obu odzwierciedla ulubione powiedzenie Adolfa Hitlera: „Zupełnie mnie nie obchodzi, co przyszłe pokolenia mogą sobie pomyśleć”. Niestety, z dwóch apologetów zła tylko Irving jest wyklęty przez obecne pokolenie.
Marek Jan Chodakiewicz
David Irving „Hitler’s War and the War Path”, Focal Point Publication, London 2002 r.

Oddolna lustracja trwa

Źródło: Rzeczpospolita: Polska szuka agentów
10.01.2007

Co najmniej kilkanaście obywatelskich grup, głównie byłych działaczy „S”, w całym kraju ujawnia nazwiska setek TW i esbeków. Grupy lustracyjne działają wśród Polonii australijskiej i górali

Świętokrzyski Komitet Obrony Społecznej, Klub Więzionych Internowanych i Represjonowanych, Stowarzyszenie Stop Korupcji, siedem grup „Ujawnić prawdę”, badacze na wyższych uczelniach. Do tego pojedynczy działacze podziemia. Wszyscy od 2005 r. opublikowali już setki nazwisk tajnych współpracowników SB i samych esbeków – i publikują nadal. Po co? – Skoro państwo nie mogło sobie poradzić z lustracją, to trzeba brać sprawy we własne ręce – mówi ” Rz” Andrzej Filipczyk z rzeszowskiej grupy „Ujawnić prawdę”.

Esbecy, milicjanci, agenci

Sygnał do podjęcia obywatelskiej lustracji poszedł w Polskę pod koniec 2004 r. W Rzeszowie powstała wtedy pierwsza grupa „Ujawnić prawdę”. Zawiązali ją dawni członkowie podziemnej „S”. Odtajniają nazwiska agentów, na które trafiają w swoich teczkach w IPN. Po niej powstało w kraju kilka podobnych grup.

Janusz Śniadek, przewodniczący „S”: – Nie stworzyliśmy jednej wielkiej komisji do spraw lustracji. Ludzie sami radzą z tym sobie najlepiej.

Andrzej Filipczyk, wiceprzewodniczący Zarządu Regionu „S” w Rzeszowie: – Upubliczniliśmy nie tylko nazwiska agentów – blisko 300 – ale esbeków, milicjantów, sędziów i prokuratorów oraz składy komitetu PZPR.

Grupy takie jak rzeszowska działają w Lublinie, Katowicach, Krakowie, Przemyślu, Gorzowie Wielkopolskim i Gdańsku. W innych regionach właśnie się zawiązują. Kilka miesięcy temu za obywatelską lustracją opowiedziała się część działaczy Związku Podhalan: chcą zlustrować pięć tysięcy członków organizacji.

Masowa lustracja fabryki

Byli opozycjoniści swoje listy agentów publikują w Internecie. Kto na nie trafia? Na Śląsku dawni działacze „S” zamiast agentów podali głównie nazwiska prześladowanych związkowców. Twierdzą, że pokrzywdzeni nie chcą im udostępniać swoich materiałów z IPN, a sam IPN jest zbyt opieszały.

W Przemyślu publiczne stały się nazwiska 21 tajnych współpracowników. W Gorzowie Wielkopolskim na liście są dziennikarze, funkcjonariusze SB i MO, sędziowie i prokuratorzy.

Masowo lustrują związkowcy z dużych zakładów. Działacze „S” z Huty im. Sendzimira w Krakowie w zeszłym roku zaapelowali do TW o ujawnienie. Do współpracy z SB przyznała się tylko jedna osoba.

W maju 2006 r. grupa działaczy z Lubina zaczęła ustalać nazwiska agentów SB, którzy pracowali w KGHM Polska Miedź SA. Odnalazła dziesięć nazwisk ludzi, którzy nadal współpracują z KGHM.

Na początku grudnia 2006 r. związkowcy z tyskiej fabryki Fiat Auto Poland zgłosili wniosek o podanie listy byłych TW z kadry kierowniczej w ich firmie.

Komisje na uniwersytetach

Wielu pokrzywdzonych lustruje na własną rękę. Pod koniec 2005 r. działaczka „S” Barbara Niemiec ogłosiła listę 21 naukowców, studentów i pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego, którzy współpracowali z SB. Skutek? Na UJ powołano zespół historyków który bada inwigilację uczelni. – Za dwa tygodnie przedstawimy rektorowi raport z badań – mówi członek tego zespołu prof. Tomasz Gąsowski.

Lustruje się też Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu. Od ubiegłego roku dwie komisje prześwietlają przeszłość pracowników naukowych. Pierwsza opracuje historię UMK. Druga doradzi rektorowi, jak postępować w przypadku ujawnienia TW. Badaniami kieruje historyk Wojciech Polak: – To dopiero początki naszej pracy, ale już mogę powiedzieć, że raport będzie obszerny.

Wczoraj prof. Wiesław Kamiński, rektor UMCS w Lublinie, zapowiedział powołanie komisji, która zbada kontakty pracowników uczelni z SB.

Polonia też szuka agentów

Tymczasem obywatelska lustracja nie zna granic ni kordonów. W 2006 r. zawiązała się grupa lustracyjna w Australii. Tamtejsi Polacy chcą występować do IPN, żeby sprawdzić, czy nie było wśród nich TW wysłanych za granicę przez komunistyczne służby specjalne. Pod apelem grupy inicjatywnej „Polonia bez agentów” podpisało się już kilkuset Polaków z Australii, Anglii, USA, Kanady, Niemiec. W tych krajach już działają grupy lustracyjne.

Zastępca dyrektora Biura Edukacji Publicznej IPN dr Łukasz Kamiński: – Każda osoba pokrzywdzona ma prawo poznać przeszłość i prawo decyzji, co z tą wiedzą zrobić. Czy ją upubliczni, czy zachowa dla siebie – to zależy już od niej. Nie monitorujemy takich inicjatyw. Traktujemy je jako elementy rzeczywistości.
JÓZEF MATUSZ, j.sad., p.p.